Przerwa w negocjacjach, strona kościelna analizuje propozycję urzędu miasta. Chodzi o rozmowy w sprawie umieszczenia chorych psychicznie mieszkańców Szczecina w Domu Pomocy Społecznej na terenie byłego szpitala miejskiego.
We wtorek w urzędzie doszło do spotkania ostatniej szansy wiceprezydenta Krzysztofa Soski i księdza Andrzeja Dymera. Obu towarzyszyli prawnicy i to mecenas reprezentujący Instytut do środy przeanalizuje kompromisową propozycję miasta.
Spór dotyczy tego, kto ma prawo do kontroli w razie skargi rodziny któregoś z pacjentów. Formalnie takie kompetencje ma wojewoda. Wiceprezydent Soska podkreślał jednak, że miasto chce wiedzieć, co dzieje się z pacjentami ze Szczecina, bo przecież do DPS-u skieruje ich MOPR.
- Chcę się spytać księdza, o co tak naprawdę chodzi? Czego boi się Instytut? - pytał Soska.
Ksiądz Dymer w odpowiedzi przypomniał, że istniała prawna możliwość, aby - w pewnym sensie - miasto przejęło prowadzenie DPS-u, ale z niej nie skorzystało. Więc teraz - dowodził szef Instytutu - gmina Szczecin jest tylko jedną z wielu, która skieruje do placówki swoich mieszkańców.
- Nie traktujemy Gminy Miasto Szczecin inaczej niż wszystkie inne gminy - powiedział ks. Dymer.
Ostatecznie miasto zaproponowało rozwiązanie, które dawałoby możliwość pracownikom MOPR-u sprawdzenia, co dzieje się z ich podopiecznymi w DPS-ie. Do środy przeanalizuje ją prawnik Instytutu. Mecenas Wojciech Wojciechowski na razie stwierdził tyle, że propozycja miasta to "krok w dobrym kierunku".