Brak trwałej struktury i poczucie tymczasowości kościelnej to podstawowe problemy, z jakimi zmagał się Kościół Katolicki na Pomorzu Zachodnim zaraz po II wojnie światowej.
O budowaniu tożsamości na Ziemiach Zachodnim, ale także o relacjach Państwo-Kościół od zakończenia wojny do 1956 roku rozmawiali goście konferencji zorganizowanej na Wydziale Teologicznym Uniwersytetu Szczecińskiego.
- Wielką rolę w budowaniu struktur kościelnych na Pomorzu Zachodnim odegrał po wojnie prymas August Hlond - podkreśla prof. Krzysztof Kowalczyk z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Był tym, który zachęcał księży, także księży zakonnych np. chrystusowców do przenoszenia się ze stałych miejsc swojego rezydowania na Ziemie Zachodnie, w tym Pomorze Zachodnie.
- W relacjach Państwo-Kościół na przełomie lat 40 i 50 ówczesny prymas Polski kard. Stefan Wyszyński założył, że albo zgodnie z ideą komunizmu religia znajdzie się na śmietniku historii albo I sekretarz partii Bolesław Bierut powstrzyma likwidowanie katolicyzmu - mówi historyk prof. Jan Żaryn. - Po tym, jak 9 lutego 1953 roku został narzucony "Dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych". Prymas Wyszyński wiedział, że druga strona nie jest zainteresowana jakimkolwiek dialogiem we właściwym rozumieniu tego słowa.
To był element działania, które miało doprowadzić do podporządkowania Kościoła władzom komunistycznym.
- Wielką rolę w budowaniu struktur kościelnych na Pomorzu Zachodnim odegrał po wojnie prymas August Hlond - podkreśla prof. Krzysztof Kowalczyk z Uniwersytetu Szczecińskiego. - Był tym, który zachęcał księży, także księży zakonnych np. chrystusowców do przenoszenia się ze stałych miejsc swojego rezydowania na Ziemie Zachodnie, w tym Pomorze Zachodnie.
- W relacjach Państwo-Kościół na przełomie lat 40 i 50 ówczesny prymas Polski kard. Stefan Wyszyński założył, że albo zgodnie z ideą komunizmu religia znajdzie się na śmietniku historii albo I sekretarz partii Bolesław Bierut powstrzyma likwidowanie katolicyzmu - mówi historyk prof. Jan Żaryn. - Po tym, jak 9 lutego 1953 roku został narzucony "Dekret o obsadzaniu stanowisk kościelnych". Prymas Wyszyński wiedział, że druga strona nie jest zainteresowana jakimkolwiek dialogiem we właściwym rozumieniu tego słowa.
To był element działania, które miało doprowadzić do podporządkowania Kościoła władzom komunistycznym.