Jeden wynik i dwie interpretacje - tak można streścić reakcje Prawa i Sprawiedliwości oraz Platformy Obywatelskiej dotyczące wyników ich kandydatów w wyborach na prezydenta Stargardu.
Według Ireneusza Rogowskiego z Prawa i Sprawiedliwości, drugie miejsce i 9-procentowa przewaga nad Platformą to powód do radości.
- Jeśli porównam mój wynik i Platformy Obywatelskiej, to jest prawie sześć razy więcej. Odbieram to bardzo pozytywnie, może nie jest to aż taka różnica, ale jest znaczna różnica pomiędzy Prawą i Sprawiedliwości a Platformą Obywatelską w Stargardzie Szczecińskim - powiedział Rogowski.
Z kolei Zofia Ławrynowicz z Platformy Obywatelskiej mówiła, że przyjmuje swój wynik, który okazał się być najsłabszy spośród kandydatów. Zwracała jednak uwagę na ponad 70-procentową różnicę w głosach, jaka dzieliła Rafała Zająca i kandydata Prawa i Sprawiedliwości Ireneusza Rogowskiego.
- To jest przepaść i to jest moment, żeby partia rządząca zastanowiła się czy faktycznie w Zachodniopomorskiem i Stargardzie szacunkowe sondaże, które się pojawiły, są tak na prawdę nie tyle prawdziwe, co dają do zastanowienia - uważa Ławrynowicz.
Niedzielne wybory prezydenckie w Stargardzie wygrał Rafał Zając - były zastępca zmarłego prezydenta miasta Sławomira Pajora, który rządził miastem przez 15 lat. Zdobył on blisko 88 procent głosów, przy ponad 50-procentowej frekwencji.