Zwołania nadzwyczajnej sesji zachodniopomorskiego sejmiku w sprawie zawalenia się stropu w Zamku Książąt Pomorskich w Szczecinie chcą radni SLD. Ich zdaniem, można tu postawić szereg zarzutów. Mają też wiele wątpliwości co do działania urzędu marszałkowskiego, któremu podlega Zamek.
Według radnego Dariusza Wieczorka, reakcja zarządu województwa i dyrekcji Zamku po pojawieniu się pierwszych pęknięć na ścianach zabytku była nieprofesjonalna.
Jak mówił, na początku portierzy mieli zaznaczać długość pęknięć ołówkiem. - Osoby, które nie znają się na tym, mają rysować coś ołówkiem i stwierdzać czy to jest dobrze - dodawał radny.
Później założono na ściany specjalne plomby, które odpadły. - A można było zrobić w tej sprawie więcej - mówił Wieczorek. - Skupiono się tylko na tym, żeby monitorować szczeliny. Nie powołano żadnych dodatkowych ekspertów.
Drugim zarzutem kierowanym przez Dariusza Wieczorka jest zaniżenie wyceny nieruchomości w umowie ubezpieczenia Zamku, aby zaoszczędzić na składce ubezpieczeniowej. Jak podał radny, zabytek wyceniony jest na 45 milionów złotych, a maksymalna kwota odszkodowania za zawalenie się części Zamku, z powodu osunięcia się gruntu w wyniku działalności człowieka, to pięć milionów złotych. Zdaniem Wieczorka, tyle na remont może nie wystarczyć.
Poprosiliśmy o komentarz biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, ale odesłano nas do dyrekcji Zamku Książąt Pomorskich. Z kolei dyrektor Zamku Barbara Igielska zapowiedziała, że do sprawy ustosunkuje się w piątek.
Nadzwyczajna sesja sejmiku województwa musi być zwołana po siedmiu dniach od złożenia wniosku. Ten ma trafić do przewodniczącego rady najpóźniej w poniedziałek.
Do katastrofy na Zamku Książąt Pomorskich doszło 11 maja. Jedna z kolumn w skrzydle północnym zapadła się, pozrywała trzy stropy i wbiła w piwnicę na głębokość kilku metrów. Nikt nie ucierpiał.
Jak mówił, na początku portierzy mieli zaznaczać długość pęknięć ołówkiem. - Osoby, które nie znają się na tym, mają rysować coś ołówkiem i stwierdzać czy to jest dobrze - dodawał radny.
Później założono na ściany specjalne plomby, które odpadły. - A można było zrobić w tej sprawie więcej - mówił Wieczorek. - Skupiono się tylko na tym, żeby monitorować szczeliny. Nie powołano żadnych dodatkowych ekspertów.
Drugim zarzutem kierowanym przez Dariusza Wieczorka jest zaniżenie wyceny nieruchomości w umowie ubezpieczenia Zamku, aby zaoszczędzić na składce ubezpieczeniowej. Jak podał radny, zabytek wyceniony jest na 45 milionów złotych, a maksymalna kwota odszkodowania za zawalenie się części Zamku, z powodu osunięcia się gruntu w wyniku działalności człowieka, to pięć milionów złotych. Zdaniem Wieczorka, tyle na remont może nie wystarczyć.
Poprosiliśmy o komentarz biuro prasowe urzędu marszałkowskiego, ale odesłano nas do dyrekcji Zamku Książąt Pomorskich. Z kolei dyrektor Zamku Barbara Igielska zapowiedziała, że do sprawy ustosunkuje się w piątek.
Nadzwyczajna sesja sejmiku województwa musi być zwołana po siedmiu dniach od złożenia wniosku. Ten ma trafić do przewodniczącego rady najpóźniej w poniedziałek.
Do katastrofy na Zamku Książąt Pomorskich doszło 11 maja. Jedna z kolumn w skrzydle północnym zapadła się, pozrywała trzy stropy i wbiła w piwnicę na głębokość kilku metrów. Nikt nie ucierpiał.