Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
reklama
Zobacz
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz

W Sądzie Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces dotyczący pożaru w miejscowym escape roomie, w którym zginęło pięć 15-letnich dziewczyn. Fot. Przemysław Polanin [Radio Szczecin/Archiwum]
W Sądzie Okręgowym w Koszalinie rozpoczął się proces dotyczący pożaru w miejscowym escape roomie, w którym zginęło pięć 15-letnich dziewczyn. Fot. Przemysław Polanin [Radio Szczecin/Archiwum]
W Koszalinie trwa proces dotyczący tragicznego pożaru w miejscowym escape roomie, w którym zginęło pięć nastolatek. Na ławie oskarżonych zasiadły cztery osoby.
Śledztwo w tej sprawie trwało ponad dwa lata. Akt oskarżenia został sformułowany kwietniu, a zarzuty postawiono łącznie czterem osobom, które dziś zasiadły na ławie oskarżonych.

Poza 30-letnim Miłoszem S., właścicielem pokoju zagadek są to jego babcia, Małgorzata W., na którą zarejestrowana była działalność, matka Beata W., która współprowadziła escape room, a także Radosław D., pracownik firmy. Wszystkim grozi 8 lat więzienia. Proces zapowiada się na bardzo długi, gdyż do przesłuchania jest ponad 130 świadków.

Wszystkim czterem osobom akt oskarżenia odczytała prokurator Małgorzata Sielska.

- Zaniechanie zapewnienia osobom przebywającym w pomieszczeniach budynku escape roomu, w szczególności klientom i osobom im towarzyszącym bezpieczeństwa i możliwości ewakuacji, w tym zaniechanie zapewnienia wyznaczenia dróg ewakuacyjnych z pomieszczeń budynku - postawiła zarzuty prokurator Sielska.

Miłosz S. złożył obszerne wyjaśnienie w tej sprawie. Nie przyznaje się do winy, prosi sąd o sprawiedliwą ocenę jego działań.

- To wydarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca, to miało być radością dla tych pięciu młodych dziewcząt, a stało się tragedią dla nas wszystkich. Wiele razy zastanawiałem się jak mógłbym się zwrócić do osób pozostających w żałobie, ale nigdy nie potrafiłem znaleźć w sobie takich słów, które z jednej strony byłyby pocieszeniem, a z drugiej strony prośbą o wybaczenie. Ze tą tragedią pozostanę do końca życia - powiedział przed sądem.

- Jest to tragedia, która dotyka mnie i moją rodzinę. Brak jest słów, które mógłbym użyć, żeby opisać to, co czuję. Codziennie pochylam się w modlitwie za dusze tych nieszczęsnych ofiar, bo jako osoba wierząca mam taką potrzebę, żeby zawierzyć dziewczynki Bogu - powiedział Miłosz S.

W trakcie procesu Miłosz S. złożył oświadczenie w sprawie wydarzeń z 4 stycznia 2019 roku. Opowiedział o swoich doświadczeniach związanych z tworzeniem "pokojów zagadek".

Uważa, że jego escape room był bezpieczny dla użytkowników. Odnosząc się do zarzutu dotyczącego niebezpiecznego ogrzewania pomieszczeń Miłosz S. oświadczył, że na pewne rozwiązania nie zgodziła się właścicielka obiektu.

Do tragicznego pożaru w escape roomie przy ulicy Piłsudskiego w Koszalinie doszło 4 stycznia 2019 roku. Zginęło wówczas pięć 15-latek, uczennic koszalińskiego Gimnazjum nr 9, czyli obecnej Szkoły Podstawowej nr 18.

Nastolatki właśnie w escape roomie świętowały urodziny jednej z nich. Przyczyną ich śmierci było zatrucie tlenkiem węgla.
Relacja Przemysława Polanina [Radio Szczecin]
- To wydarzenie nigdy nie powinno mieć miejsca, to miało być radością dla tych pięciu młodych dziewcząt, a stało się tragedią dla nas wszystkich. Wiele razy zastanawiałem się jak mógłbym się zwrócić do osób pozostających w żałobie, ale nigdy nie potrafiłem znaleźć w sobie takich słów, które z jednej strony byłyby pocieszeniem, a z drugiej strony prośbą o wybaczenie. Ze tą tragedią pozostanę do końca życia - powiedział przed sądem.
Relacja Przemysława Polanina.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Autopromocja
Zobacz
reklama
Zobacz
Reklama
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty