Jego odlaną z brązu postać ustawiono naprzeciwko magistratu dwa lata temu, gdy odchodził na emeryturę. Prawdopodobnie ukradli ją złomiarze.

Leszek Soroczyński, który w tworzeniu instalacji pomagał swojej żonie Ewie, mówi, że musieli w to włożyć sporo wysiłku. - Rzeźbę wyrwano z krzesła. Mam nadzieję, że sprawcy zostaną odnalezieni, bo przecież w mieście działa monitoring - stwierdził Soroczyński.

Policja poszukuje sprawców kradzieży. Pomnik, który stoi u zbiegu ulic Barnima i Puszkina został wykonany w 2010 roku za prywatne pieniądze.