Funkcjonariusze nie złamali prawa - tak Prokuratura Okręgowa Warszawa-Praga odpowiada na krytyczny raport resortu sprawiedliwości po awanturze w redakcji "Wprost". - Tajemnica dziennikarska nie zostałaby naruszona - mówiła na konferencji prasowej prokurator Renata Mazur.
Według prokurator Mazur, gdyby dziennikarze oddali nośniki danych z kompromitującymi taśmami, zapieczętowane trafiłyby do kancelarii tajnej. - To jest gwarant bezpieczeństwa, że ta informacja nie ujrzy światła dziennego - dodała.
Prokurator Mazur odniosła się też do zarzutu ministra, że w długi weekend sądy nie pracują, dlatego koperta leżałaby w kancelarii tajnej za długo, bo do poniedziałku. A to sąd musi zdecydować, czy ujawnić taśmy.
- Co to znaczy, że sąd nie pracuje? My wykonujemy czynności w każdy dzień, mamy listę sędziów dyżurnych, do których dzwonimy. W mojej 18-letniej pracy prokuratorskiej nie zdarzyło się, żebym w święto czy w weekend spotkała się z odmową wykonania czynności przez sąd - tłumaczyła.
W środę prokuratorzy i funkcjonariusze ABW próbowali siłą odebrać naczelnemu "Wprost" laptop z nagraniami kompromitujących rozmów. Ten nie chciał oddać komputera, bo zawiera pliki objęte tajemnicą dziennikarską. Analiza taśm mogłaby doprowadzić prokuratorów do informatora gazety.
Negocjacje trwały wiele godzin, doszło też do szarpaniny. Ostatecznie prokuratura wyszła z pustymi rękami. Ministerstwo sprawiedliwości skrytykowało akcję, uznając działania służb za "zbyt daleko idące".
W laptopie naczelnego "Wprost" jest m.in. nagranie rozmowy szefów NBP i MSW, którzy planowali dymisję ministra finansów. Był to warunek prezesa banku. W zamian za to NBP miał pomóc sfinansować deficyt państwa. Prokuratura próbuje ustalić, kto podsłuchał najważniejszych ludzi w kraju.
Materiał: TVN24/x-news
Prokurator Mazur odniosła się też do zarzutu ministra, że w długi weekend sądy nie pracują, dlatego koperta leżałaby w kancelarii tajnej za długo, bo do poniedziałku. A to sąd musi zdecydować, czy ujawnić taśmy.
- Co to znaczy, że sąd nie pracuje? My wykonujemy czynności w każdy dzień, mamy listę sędziów dyżurnych, do których dzwonimy. W mojej 18-letniej pracy prokuratorskiej nie zdarzyło się, żebym w święto czy w weekend spotkała się z odmową wykonania czynności przez sąd - tłumaczyła.
W środę prokuratorzy i funkcjonariusze ABW próbowali siłą odebrać naczelnemu "Wprost" laptop z nagraniami kompromitujących rozmów. Ten nie chciał oddać komputera, bo zawiera pliki objęte tajemnicą dziennikarską. Analiza taśm mogłaby doprowadzić prokuratorów do informatora gazety.
Negocjacje trwały wiele godzin, doszło też do szarpaniny. Ostatecznie prokuratura wyszła z pustymi rękami. Ministerstwo sprawiedliwości skrytykowało akcję, uznając działania służb za "zbyt daleko idące".
W laptopie naczelnego "Wprost" jest m.in. nagranie rozmowy szefów NBP i MSW, którzy planowali dymisję ministra finansów. Był to warunek prezesa banku. W zamian za to NBP miał pomóc sfinansować deficyt państwa. Prokuratura próbuje ustalić, kto podsłuchał najważniejszych ludzi w kraju.
Materiał: TVN24/x-news