Komisja weryfikacyjna badająca skutki reprywatyzacji w Warszawie zakończyła kolejną rozprawę. W czwartek jej członkowie przesłuchiwali świadków wezwanych w sprawie dwóch kamienic i działki przy ulicy Hożej. Roszczenia do gruntów za symboliczne kwoty, nawet 50 złotych, uzyskał handlarz Marek M.
- Aby opróżnić lokale z ludzi, którzy mieszkali tam od II Rzeczpospolitej odcięto prąd czy wodę na 4 lata, proszę to sobie wyobrazić w XXI wieku. Podniesiono czynsz nawet o 6 razy, grożono eksmisjami i zastawiano drzwi kubłami na śmieci. Proszę to sobie wyobrazić, że żadne instytucje na to nie reagowały. Z sytuacji korzystać mogli zaś handlarze - jak widać specjalnie uprzywilejowana grupa w III rzeczpospolitej - powiedział Patryk Jaki.
Przebieg rozprawy krytycznie ocenia członek Komisji z ramienia PO Robert Kropiwnicki. Stwierdził, że dzisiejsze zeznania świadków nie przyniosły nowych materiałów do analizy.
- Tak naprawdę ta rozprawa nic nowego nie wniosła, nie mamy do czynienia z nowymi informacjami, to były poboczne refleksje świadków. O tym wiedzieliśmy już raczej z dostarczonych nam dokumentów - podsumował poseł Platformy.
Zeznania złożyli w czwartek mieszkańcy kamienic: Jolanta Mizerska i Kamil Długosz, była prawniczka urzędu dzielnicy Śródmieście Izabella Korneluk oraz Krzysztof Ratowski - były kierownik działu nieruchomości dekretowych w stołecznym Biurze Gospodarki Nieruchomościami.
Komisja - w drodze głosowania - podjęła decyzję, że rezygnuje z przesłuchania ostatniego powołanego świadka - Bolesława Tejkowskiego.
Ze strony urzędu miasta na rozprawę stawili się: szef Biura Spraw Dekretowych Piotr Rodkiewicz oraz dwoje prawników urzędu miasta. Na rozprawie nie stawili się zaś wezwani: Jacek W. oraz handlarz roszczeń Marek M. Ten ostatni został ukarany grzywnami w łącznej wysokości 9 tys. złotych za niestawiennictwo na rozprawie.