Boże Narodzenie to najbardziej rodzinne święta. Jeszcze niedawno ich pierwszy dzień spędzano wyłącznie w domu, przy suto zastawionym stole. Dopiero następnego dnia - na św. Szczepana - można było się odwiedzać.
- Po tym jak owies się poświęciło, brała go matka lub gospodarz, chodzili po mieszkaniu i rozsypywali go. Jak owies głośno szeleścił, to oznaczało, że lato będzie burzowe. Chcieli też dowiedzieć się, czy w przyszłym roku będzie urodzaj na owies. Gospodyni smarowała belki u pułapu miodem i rzucała owies do góry. Jak przylepiło się dużo ziaren, to oznaczało, że urodzaj będzie - opowiadają.
Zgodnie z tradycją, w drugim dniu Świąt Bożego Narodzenia swoją wędrówkę rozpoczynają kolędnicy.