Lotnisko we Frankfurcie nad Menem wznowiło pracę po trzech godzinach przerwy spowodowanej incydentem w strefie odpraw. Pracownik ochrony, mimo pozytywnego testu na śladowe ilości materiałów wybuchowych, wpuścił czteroosobową francuską rodzinę na teren zamknięty. Natychmiast wszczęto alarm.
"To był błąd pracownika kontroli" - napisał na Twitterze przedstawiciel policji federalnej. Cała rodzina została zatrzymana przez policję na lotnisku, przesłuchana i zezwolono jej kontynuować podróż. Dopiero po trzech godzinach przywrócono pracę lotniska. W porcie panuje jednak chaos, a przed okienkami tworzą się kolejki. Pasażerowie skarżą się na brak informacji na temat lotów.
Ze względu na wysoką temperaturę, podróżnym rozdawana jest woda i przekąski. Administracja lotniska i przedstawiciele Lufthansy próbują uspokoić zdenerwowanych pasażerów, zapewniając, że dodatkowy personel jest już w drodze do pracy.
Na razie, w związku z tą sytuacją, odwołano 50 lotów. Operatorzy lotniska informują, że pasażerowie muszą liczyć się z licznymi opóźnieniami.
Ze względu na wysoką temperaturę, podróżnym rozdawana jest woda i przekąski. Administracja lotniska i przedstawiciele Lufthansy próbują uspokoić zdenerwowanych pasażerów, zapewniając, że dodatkowy personel jest już w drodze do pracy.
Na razie, w związku z tą sytuacją, odwołano 50 lotów. Operatorzy lotniska informują, że pasażerowie muszą liczyć się z licznymi opóźnieniami.