Przedstawiciele niemieckiego biznesu nie ukrywają, że budowa gazociągu Nord Stream 2 jest jednym z ich celów strategicznych. W najbliższych dniach niemieckie urzędy mają wydać administracyjne decyzje o dalszym losie inwestycji. Ekolodzy protestują i krytykują niemiecką władzę, że poprzez naciski próbuje wymusić na urzędnikach pozytywne dla siebie decyzje.
Po drugiej stronie barykady stanął niemiecki biznes, wspierany przez Brukselę i federalny rząd w Berlinie. "Gazociąg Nord Stream 2, to nie jest sprawa Donalda Trumpa" - napisał "Frankfurter Algemeine Zeitung". W podobnym tonie piszą inne niemieckie gazety.
Zapowiedź amerykańskich sankcji nie podoba się także w Brukseli. - Komisja Europejska ma obawy co do amerykańskich planów i uruchomiła wszelkie kanały dyplomatyczne, żeby przedstawić je stronie amerykańskiej - powiedział rzecznik KE Margaritis Schinas.
Polska delegacja kilka dni temu przedstawiła niemieckim urzędnikom plany rozwoju w Świnoujściu nowego, głębokowodnego terminalu kontenerowego, który ma przyjmować statki o zanurzeniu do 15 metrów. Położenie dwóch kolejnych rur Nord Stream 2 przekreśla te plany.
Nord Stream 2 to projekt dwunitkowej magistrali gazowej z Rosji do Niemiec przez Morze Bałtyckie.