W zamian musiał przeprowadzić wiele reform oszczędnościowych i strukturalnych. Część z nich będzie nadal wprowadzana.

Od 2010 roku grecka gospodarka skurczyła się o jedną czwartą, znacznie spadły dochody obywateli, a bezrobocie osiągnęło najwyższy w Unii Europejskiej poziom. Obecnie nadal wynosi prawie 20 procent. Osiem lat polityki zaciskania pasa sprawiło, że z kraju wyemigrowało ponad 500 tysięcy Greków. W większości byli to młodzi ludzie z wyższym wykształceniem. Zjawisko to zwane drenażem mózgów jest - zdaniem ekspertów - największą stratą dla Grecji.

- Sześćdziesiąt procent moich kolegów lekarzy pracuje teraz w szpitalach w Niemczech, Anglii, Francji czy Szwecji. Wspierają te kraje, chociaż nie wydały one jednego euro na nasze wykształcenie. To Grecja nas wykształciła - powiedziała Polskiemu Radiu doktor Irini Kumpa. W zamian za pomoc finansową Grecja musiała też sprywatyzować część mienia państwowego, w tym lotniska, porty i zakłady energetyczne.

Chociaż Ateny wychodzą z programów pomocowych, w najbliższych miesiącach ma dojść do kolejnych cięć emerytur. Grecja będzie też pod ścisłym nadzorem europejskich wierzycieli, którzy będą sprawdzać m.in. jak posuwa się prywatyzacja. Ateny zobowiązały się też do utrzymywania wysokich pierwotnych nadwyżek budżetowych do 2060 roku.

Od 2010 roku w ramach programów kredytowych Ateny otrzymały w sumie ponad 270 miliardów euro. Obecnie grecki dług wynosi blisko 180 procent PKB tego kraju. Z informacji w mediach wynika, że na pomocy Grecji zarobiły niemieckie i francuskie banki. Do niemieckiego budżetu miały z tego wpłynąć prawie 3 miliardy euro.