Już nie tylko U-Boota, ale także "trupiego orszaku" szukają nurkowie w ramach "Jeziora Tajemnic". Podwodne eksploracje przeniosły się w ten weekend z jeziora Drawsko na jezioro Lubie niedaleko Złocieńca.
- Legenda głosi, że zimą 1944 roku, próbując przedostać się z jednej wioski do drugiej, orszak ślubny jechał na saniach po zamarzniętym jeziorze. W pewnym momencie lód się załamał, cały orszak wpadł do wody i zatonął. Nikt się nie uratował - opowiada Robert Patrzyński, współorganizator akcji "Jezioro Tajemnic". - Czy jest to prawda? Będziemy sprawdzać.
Od soboty "trupiego orszaku" szuka ponad 30 nurków. - Na razie na ekranie sonaru nic nie widać, tylko dno jeziora. Oznaczyliśmy kilka punktów. Mamy zamiar zanurkować i sprawdzić je - wyjaśniali Mariusz Szymański i Marcin Szyrwiel z WOPR Rogoźno.
- Są trzy miejsca zatopienia orszaku. Rzekomo miało być siedem sań. Na razie odnaleźliśmy i wyciągnęliśmy z wody inne przedmioty, m.in. 10 kotwic, w tym kotwice pełnomorskie. Jest także amunicja, prawdopodobnie od II-wojennego Mausera - mówi Dariusz de Lorm, kierownik prac podwodnych "Jeziora Tajemnic".
To nie koniec poszukiwań "trupiego orszaku". Będą one kontynuowane za kilka tygodni. Przy okazji akcji w ten weekend, nurkowie oczyścili też plażę w Lubieszewie. W sumie wyłowili z wody kilkadziesiąt kilogramów różnych śmieci.
Akcja "Jezioro Tajemnic" rozpoczęła się ponad rok temu, po ujawnieniu informacji o możliwym zatopionym U-Boocie w Jeziorze Drawsko. W ramach akcji eksploracyjnych, prowadzonych przez nurków ze specjalistycznym sprzętem, udało się potwierdzić m.in. informacje o pruskim poligonie, który zsunął się do wody.
Historycy zajmują się także innymi tajemniczymi historiami z Pojezierza Drawskiego. Ostatnio rozpoczęli również prace przy pałacu w Siemczynie i na jeziorze Lubie. W międzyczasie wyznaczona została nagroda za odnalezienie i wydobycie niemieckiego U-Boota. Obecnie wynosi ona 95 tysięcy złotych.