Włamał się, by ratować psy pozostawione w samochodzie w ponad 30-stopniowym upale. Na oczach policjantów jeden z przechodniów otworzył zaparkowane na ulicy Energetyków w Szczecinie auto, by wypuścić wycieńczone wilczury.
Mundurowi nie zareagowali, ponieważ nie dostali pozwolenia od swoich zwierzchników. Wszystko działo się podczas zakończonego we wtorek w Szczecinie zlotu żaglowców.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", alarm jako pierwsi podnieśli pracownicy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, którzy sprzedawali bilety na tymczasowym przystanku na ulicy Energetyków. Prosili policjantów o pomoc, ale zareagował dopiero trzeci patrol.
Funkcjonariusze nie mogli sami włamać się do samochodu, więc zrobili to przechodnie. Jeden ze świadków wykorzystał szparę w oknie i otworzył drzwi auta. Mundurowi "patrzyli wtedy w inną stronę". Pozostawione w samochodzie psy były zamknięte w klatkach, bez wody i jedzenia. Od razu trafiły do weterynarza.
O tym, co stanie się z właścicielami czworonogów, zdecydują policjanci. Zgodnie z ustawą o ochronie praw zwierząt, pozostawienie zwierzęcia w aucie, w którym panuje wysoka temperatura, klasyfikowane jest jako znęcanie się. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Natomiast o tym, czy także wobec funkcjonariuszy, którzy nie zareagowali na całą sytuację zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje, zadecyduje w czwartek komenda wojewódzka.
Jak informuje "Gazeta Wyborcza", alarm jako pierwsi podnieśli pracownicy Zarządu Dróg i Transportu Miejskiego, którzy sprzedawali bilety na tymczasowym przystanku na ulicy Energetyków. Prosili policjantów o pomoc, ale zareagował dopiero trzeci patrol.
Funkcjonariusze nie mogli sami włamać się do samochodu, więc zrobili to przechodnie. Jeden ze świadków wykorzystał szparę w oknie i otworzył drzwi auta. Mundurowi "patrzyli wtedy w inną stronę". Pozostawione w samochodzie psy były zamknięte w klatkach, bez wody i jedzenia. Od razu trafiły do weterynarza.
O tym, co stanie się z właścicielami czworonogów, zdecydują policjanci. Zgodnie z ustawą o ochronie praw zwierząt, pozostawienie zwierzęcia w aucie, w którym panuje wysoka temperatura, klasyfikowane jest jako znęcanie się. Grozi za to do dwóch lat więzienia.
Natomiast o tym, czy także wobec funkcjonariuszy, którzy nie zareagowali na całą sytuację zostaną wyciągnięte jakieś konsekwencje, zadecyduje w czwartek komenda wojewódzka.