To była wielka przygoda i równocześnie hołd oddany polskim żołnierzom walczącym w Norwegii podczas II wojny światowej - tak wyprawę "Narwik 2015" wspominają jej uczestnicy.
Rejs jachtu "Stary" ze Szczecina do norweskiego Narwiku był podzielony na kilka etapów. - Każdy był nieprzewidywalny - mówiła w "Radiowej Szkole pod Żaglami" Maria Rudzińska, uczestniczka pierwszego etapu.
- To była wielka przygoda - przyznała. - Zupełnie inaczej przeżyliśmy ten rejs niż był zapowiadany. Wszyscy mówili, że będziemy się opalać, będzie fajnie i przyjemnie, a wyszło, że mieliśmy faktycznie ciężkie - dla osób, które pierwszy raz płynęły - warunki żeglarskie.
W opinii kapitana Macieja Krzeptowskiego, najważniejszym momentem było spotkanie z historią w miejscu walk sprzed 75 lat.
- Nie było nas, zostaliśmy zupełnie wdeptani w ziemię. Raptem odradzamy się i nasze wojsko wygrywa walkę z Niemcami. Bycie tam, w tamtym miejscu i patrzenie którędy nacierała Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, to bardzo przemawiało. Popłynęliśmy tam złożyć kwiaty i również zrzucić kwiaty w miejscu, gdzie zatonął okręt ORP "Grom" - opowiadał kapitan.
Norweski port i miasto Narwik zostało po ciężkich bojach zdobyte 28 maja 1940 roku. W szeregach aliantów walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich i m.in. polski niszczyciel "Grom".
Szczecińscy żeglarze wypłynęli do Narwiku 30 maja. Jacht "Stary" przepłynął w sumie 4200 mil morskich. Do Szczecina wrócił w niedzielę, po 72 dniach rejsu.
- To była wielka przygoda - przyznała. - Zupełnie inaczej przeżyliśmy ten rejs niż był zapowiadany. Wszyscy mówili, że będziemy się opalać, będzie fajnie i przyjemnie, a wyszło, że mieliśmy faktycznie ciężkie - dla osób, które pierwszy raz płynęły - warunki żeglarskie.
W opinii kapitana Macieja Krzeptowskiego, najważniejszym momentem było spotkanie z historią w miejscu walk sprzed 75 lat.
- Nie było nas, zostaliśmy zupełnie wdeptani w ziemię. Raptem odradzamy się i nasze wojsko wygrywa walkę z Niemcami. Bycie tam, w tamtym miejscu i patrzenie którędy nacierała Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich, to bardzo przemawiało. Popłynęliśmy tam złożyć kwiaty i również zrzucić kwiaty w miejscu, gdzie zatonął okręt ORP "Grom" - opowiadał kapitan.
Norweski port i miasto Narwik zostało po ciężkich bojach zdobyte 28 maja 1940 roku. W szeregach aliantów walczyła Samodzielna Brygada Strzelców Podhalańskich i m.in. polski niszczyciel "Grom".
Szczecińscy żeglarze wypłynęli do Narwiku 30 maja. Jacht "Stary" przepłynął w sumie 4200 mil morskich. Do Szczecina wrócił w niedzielę, po 72 dniach rejsu.