Co czwarta zabawka na rynku ma nieprawidłowości w oznakowaniu lub konstrukcji. Kontrolerzy UOKiK stwierdzają m.in. przekroczenie norm w różnego rodzaju zabawkach - skakankach, piłkach, gwizdkach, klockach i grzechotkach.
Prawdziwą plagą są zabawki przekraczające normy głośności czy zawierające rakotwórczy ftalan.
Problemem są zabawki sprowadzane z Chin, które nie są badane, przez co nieznany jest ich skład chemiczny - mówi redaktor naczelna pisma "Branża Dziecięca" Urszula Kaszubowska. Apeluje, by przed zakupem sprawdzić etykiety bezpieczeństwa.
- Trzeba sprawdzać, czy dany produkt ma certyfikat europejski. Ma ten znaczek CE, tak charakterystyczny dla produktów, które przeszły weryfikację i są zaakceptowane przez wszystkie możliwe instytucje unijne do wprowadzenia właśnie na rynek unijny. Najlepiej jest sprawdzać, kto jest producentem, skąd zabawka pochodzi - wyjaśnia Kaszubowska.
Ekspertka radzi też, by kupować zabawki, które rozwijają dzieci.
- Chyba największym zainteresowaniem cieszą się zabawki kreatywne, takie zabawki, które aktywizują dziecko do poszerzania swojej wiedzy, do odkrywania świata, do odkrywania świata nauki, przyrody, kosmosu (kosmos jest bardzo popularny wśród dzieci), ale także zabawki, które wykorzystują wizerunek popularnych bohaterów, na przykład z seriali, kreskówek, a czasem nawet z książek - zaznacza.
UOKiK badał przed świętami zabawki m.in. z Chin, Polski, Niemiec, Holandii, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Podczas badania laboratoryjnego okazało się, że w 25 zabawkach zostało przekroczone dopuszczalne stężenie ftalanów. W czterech przypadkach postępowania administracyjne zostały zakończone i umorzone w związku z wycofaniem zabawek z obrotu. Ponad 1,3 tys. niebezpiecznych zabawek zostało zniszczonych.
W 21 przypadkach kontrolerzy stwierdzili brak deklaracji zgodności lub była ona nieprawidłowo sporządzona. Natomiast w dwóch przypadkach nieprawidłowe było oznakowanie CE lub go brakowało, a w siedmiu przypadkach brakowało na zabawkach danych producenta.
Edycja tekstu: Elżbieta Bielecka
Problemem są zabawki sprowadzane z Chin, które nie są badane, przez co nieznany jest ich skład chemiczny - mówi redaktor naczelna pisma "Branża Dziecięca" Urszula Kaszubowska. Apeluje, by przed zakupem sprawdzić etykiety bezpieczeństwa.
- Trzeba sprawdzać, czy dany produkt ma certyfikat europejski. Ma ten znaczek CE, tak charakterystyczny dla produktów, które przeszły weryfikację i są zaakceptowane przez wszystkie możliwe instytucje unijne do wprowadzenia właśnie na rynek unijny. Najlepiej jest sprawdzać, kto jest producentem, skąd zabawka pochodzi - wyjaśnia Kaszubowska.
Ekspertka radzi też, by kupować zabawki, które rozwijają dzieci.
- Chyba największym zainteresowaniem cieszą się zabawki kreatywne, takie zabawki, które aktywizują dziecko do poszerzania swojej wiedzy, do odkrywania świata, do odkrywania świata nauki, przyrody, kosmosu (kosmos jest bardzo popularny wśród dzieci), ale także zabawki, które wykorzystują wizerunek popularnych bohaterów, na przykład z seriali, kreskówek, a czasem nawet z książek - zaznacza.
UOKiK badał przed świętami zabawki m.in. z Chin, Polski, Niemiec, Holandii, Francji, Hiszpanii i Wielkiej Brytanii.
Podczas badania laboratoryjnego okazało się, że w 25 zabawkach zostało przekroczone dopuszczalne stężenie ftalanów. W czterech przypadkach postępowania administracyjne zostały zakończone i umorzone w związku z wycofaniem zabawek z obrotu. Ponad 1,3 tys. niebezpiecznych zabawek zostało zniszczonych.
W 21 przypadkach kontrolerzy stwierdzili brak deklaracji zgodności lub była ona nieprawidłowo sporządzona. Natomiast w dwóch przypadkach nieprawidłowe było oznakowanie CE lub go brakowało, a w siedmiu przypadkach brakowało na zabawkach danych producenta.
Edycja tekstu: Elżbieta Bielecka