Jeszcze do XIX wieku było to miejsce dla zmarłej bliskiej osoby - dziś czeka na "niezapowiedzianego gościa". Chodzi o dodatkowe nakrycie przy wigilijnym stole.
- U nas jest tradycja, że zawsze jedno miejsce zostaje. Nie było nigdy okazji, ale to miejsce jest po to, żeby kogoś przyjąć. - To jest ciężkie. Boimy się różnych rzeczy, które na co dzień nas spotykają. Ostatnio miałam na wycieraczce bezdomnego pana. Z jednej strony chciałoby się komuś pomóc, natomiast wszyscy znamy takie momenty, gdzie ponosimy niezbyt przyjemne konsekwencje. - Jakby zapukał, to bym ugościł. Nie byłoby to dla mnie problemem. - U nas tradycja jest taka, że zawsze jest przygotowane puste nakrycie; myślę, że fajnie jest pomagać - mówili rozmówcy reportera Radia Szczecin.
Jak podkreśla socjolog z Uniwersytetu Szczecińskiego, dr Robert Bartłomiejski, wędrowiec większe szanse na przyjęcie ma wsi, niż w dużym mieście.
- Tam, gdzie jesteśmy bardziej anonimowi i rzadziej jesteśmy skłonni nawiązywać bezpośrednie relacje. To też wyglądałoby inaczej w przypadku osób starszych... Młodsze pokolenie, które jest mniej związane z tradycjami może być mniej skłonne do wypełniania idei pustego talerza - przyznał.
Według badania CBOS z tego roku - tylko co czwarty Polak potrafi zaufać nieznajomym.