Rejestr dzieci poczętych metodą in vitro będą prowadzić urzędy stanu cywilnego - takie zmiany wejdą w życie w listopadzie. Wtedy w Polsce zacznie obowiązywać ustawa o leczeniu niepłodności.
Mamy na szali interesy dwóch stron - komentowała w magazynie "Radio Szczecin na Wieczór" Hanna Łyczywek-Falkowska, adwokat zajmująca się sprawami rodzinnymi. - Z jednej strony jest interes dziecka, które w przyszłości ma prawo do poznania swojego pochodzenia w sposób szczegółowy. Z drugiej strony jest niebezpieczeństwo, że przed uzyskaniem pełnoletności przez dziecko inne osoby, na skutek wycieku informacji, mogą pozyskać takie dane, co więcej ujawnić je.
Rejestr jest bezpieczny - zapewniał Karol Lipiński, kierownik Urzędu Stanu Cywilnego w Szczecinie. - Nie było przypadku, by był jakiś wyciek z tego rejestru. Urzędnicy, kierownik i zastępca kierownika USC, którzy mają dostęp do tego rejestru, są osobami zaufania publicznego. Nie ma możliwości, byśmy my takie dane komuś przekazywali.
Ustawa była potrzebna, ale wciąż jest wiele niewiadomych - mówił dr Robert Sienkiewicz, ginekolog zajmujący się metodą in vitro. - Te kwestie związane z dawstwem to rzeczywiście jest wielki problem, na miesiąc przed wejściem w życie ustawy dalej nie mamy jasności, jak to ma wyglądać.
Ministerstwo zdrowia, które wprowadza przepisy twierdzi, że chodzi o zabezpieczenie praw dziecka, tak by miało dostęp do informacji o ojcu.
Sejm przyjął ustawę o leczeniu niepłodności pod koniec czerwca. Daje ona prawo do korzystania z in vitro małżeństwom i osobom we wspólnym pożyciu, potwierdzonym zgodnym oświadczeniem.