Otwierane tunele drogowe, coraz częściej kursujące autobusy i tramwaje, a ulice i restauracje pełne ludzi. Bruksela w dwie doby po zamachach zaczyna żyć jak przed atakami terrorystów na lotnisku i w metrze. W czwartek rano otwarta została ulica przy której jest stacja Maalbeek na której doszło do eksplozji.
To serce Brukseli - dzielnica ambasad i biurowców. We wtorek i środę na ulicę nie można było wjechać. Z obu stron stały policyjne radiowozy, a wjazdy były oklejone taśmą. W czwartek ruch jest duży. Autobusy, której kursują zamiast metra między stacjami Maalbeck i Schuman, jeżdżą co 3-4 minuty. Jest wielu policjantów z bronią i radiowozów. Na pozostałych stacjach metra ruch odbywa się normalnie.
Mieszkańcy Brukseli szukają swoich krewnych i przyjaciół, którzy zaginęli po zamachach. Na budynkach wiszą karki, np. ze zdjęciem i informacjami o młodej kobiecie, która była w metrze we wtorek rano i od tego czasu się nie odezwała.
Mieszkańcy Brukseli szukają swoich krewnych i przyjaciół, którzy zaginęli po zamachach. Na budynkach wiszą karki, np. ze zdjęciem i informacjami o młodej kobiecie, która była w metrze we wtorek rano i od tego czasu się nie odezwała.