Ponad dwa tysiące akcjonariuszy upadłej stoczni Szczecińskiej Porta Holding domaga się odszkodowania za utratę wartości akcji tej firmy. O największym pozwie zbiorowym w szczecińskim Sądzie Okręgowym rozmawiali goście audycji "Radio Szczecin na Wieczór".
- Oparty również o przeprowadzony przez sąd okręgowy i apelacyjny materiał dowodowy w postępowaniu karnym przeciwko członkom zarządu. Wnikliwe orzeczenie sądu najwyższego oddalające kasację prokuratora. Mamy taką nadzieję, że też to postępowanie pozwoli wykazać ewentualną szkodę jaką wyrządził skarb państwa prywatnej spółce - tłumaczyła Domańska.
Jestem pewien, że wygramy - ocenia Krzysztof Piotrowski, były prezes stoczni szczecińskiej Porta Holding, radny PiS.
- Mamy takie dowody czy dokumenty i po prostu nie mają żadnych innych, które by temu zaprzeczyły. W roku 2002 stocznia, która liczyła 11 300 ludzi, a cały holding 14 tysięcy, nie miała jakiś gigantycznych problemów. Upadliśmy, bo nie mieliśmy pieniędzy - mówi Piotrowski.
Najgorsze skutki upadłości to były skutki społeczne - ocenia Krzysztof Fidura, przewodniczący NSZZ Solidarność w Stoczni Szczecińskiej "Nowa", a wcześniej wiceprzewodniczący w stoczni szczecińskiej Porta Holding.
- Całe miasto, region, nie tylko stoczniowcy i ich rodziny. Myśmy dosłownie chodzili po zapomogi do opieki społecznej. Były ogromne ludzkie dramaty. Nagle, z niewyjaśnionych przyczyn stocznia przestała otrzymywać gwarancje i kredyty. To jest produkcja w toku, to nie jest tak, że coś się zatrzyma na chwilę. Wtedy jest cały ciąg zdarzeń. Prawdopodobnie wtedy tak to się miało stać - wyjaśnia Fidura.
Akcjonariusze uważają, że to decyzje rządu SLD doprowadziły w 2002 roku do upadku holdingu, w wyniku czego stracili na udziałach. Od skarbu państwa domagają się łącznie 74 mln zł. W środę sąd przesłuchał pierwszych świadków.
Firma upadła, bo się przeinwestowała - twierdzą reprezentanci skarbu państwa. Pod pozwem zbiorowym podpisało się 2200 udziałowców Porty Holding.
Pozew został złożony cztery lata temu. Przez ten czas przed sądami toczyła się batalia o dopuszczenie pozwu przed sąd. Akcjonariusze domagają się odszkodowania za utraconą wartość akcji. W najlepszym momencie akcje Porty Holding były wyceniane na 168 złotych, w pozwie akcjonariusze chcą, aby odzyskać księgową wartość akcji czyli 21 zł.
W postępowaniu mają być przesłuchani m.in. byli premierzy Jan Krzysztof Bielecki i Leszek Miller oraz były Minister Spraw Wewnętrznych Krzysztof Janik.
Trudno ocenić czy proces uda się wygrać, to zależy od materiału dowodowego i jego oceny przez sąd. Ale ten który posiadamy jest bardzo bogaty - tłumaczy Barbara Domańska, radca prawna, która reprezentuje przed sądem poszkodowanych akcjonariuszy.
Jestem pewien, że wygramy - ocenia Krzysztof Piotrowski, były prezes stoczni szczecińskiej Porta Holding, radny PiS.