Proces w sprawie odszkodowania dla udziałowców Holdingu Stoczniowego rozpocznie się w środę przed szczecińskim sądem. To największy pozew zbiorowy w Polsce, jaki będzie rozpatrywany przez sąd.
Pod pozwem podpisało się 2200 osób. Stoczniowcy domagają się od skarbu państwa prawie 100 milionów zadośćuczynienia za doprowadzenie przez polityków do upadłości Holdingu Stoczniowego.
- Przeprowadzono upadłość stoczni, a co za tym idzie posiadane akcje przez akcjonariuszy straciły na wartości. W 1998 roku cena akcji wynosiła 168 zł, po decyzji o upadłości - spadła do zera - podkreśla Krzysztof Piotrowski, były prezes stoczni.
Na świadków powołano ówczesnych polityków, którzy przyczynili się do upadłości m.in. Wiesława Kaczmarka (minister skarbu w rządzie Leszka Millera). Pozew został złożony w 2012 roku, ale przez cztery lata usuwano braki formalne. Przypomnijmy, że akcjonariuszami holdingu było 8 tysięcy stoczniowców.
- Przeprowadzono upadłość stoczni, a co za tym idzie posiadane akcje przez akcjonariuszy straciły na wartości. W 1998 roku cena akcji wynosiła 168 zł, po decyzji o upadłości - spadła do zera - podkreśla Krzysztof Piotrowski, były prezes stoczni.
Na świadków powołano ówczesnych polityków, którzy przyczynili się do upadłości m.in. Wiesława Kaczmarka (minister skarbu w rządzie Leszka Millera). Pozew został złożony w 2012 roku, ale przez cztery lata usuwano braki formalne. Przypomnijmy, że akcjonariuszami holdingu było 8 tysięcy stoczniowców.