Przede wszystkim nie wolno panikować - przestrzegają WOPR-owcy po tragedii w Świnoujściu, gdzie we wtorek samochód z trójką nastolatków wpadł do kanału Piastowskiego.
Ratownicy przyznają, że rzadko dochodzi do tego typu zdarzeń, gdzie samochód wpada do wody, jednak jeżeli już znajdziemy się w takiej sytuacji należy pamiętać o zdrowym rozsądku.
- Przede wszystkim nie należy panikować, bo to może wzbudzić najwięcej problemów. Należy zachować spokój, powoli opuszczać szyby w samochodzie. Nie otwieramy drzwi. W momencie, kiedy zaczyna się przelewać do naszego auta woda wychodzimy przez przednie okna po stronie kierowcy i pasażera - mówi szef Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Szczecinie Łukasz Kamiński.
Samochód z trzema nastolatkami wpadł we wtorek wieczorem do kanału Piastowskiego. Jednej z osób udało się wydostać na brzeg - dwóch nie udało się uratować. Wszyscy byli niepełnoletni. Okoliczności zdarzenia ustala teraz świnoujska prokuratura.
- Przede wszystkim nie należy panikować, bo to może wzbudzić najwięcej problemów. Należy zachować spokój, powoli opuszczać szyby w samochodzie. Nie otwieramy drzwi. W momencie, kiedy zaczyna się przelewać do naszego auta woda wychodzimy przez przednie okna po stronie kierowcy i pasażera - mówi szef Centrum Koordynacji Ratownictwa Wodnego w Szczecinie Łukasz Kamiński.
Samochód z trzema nastolatkami wpadł we wtorek wieczorem do kanału Piastowskiego. Jednej z osób udało się wydostać na brzeg - dwóch nie udało się uratować. Wszyscy byli niepełnoletni. Okoliczności zdarzenia ustala teraz świnoujska prokuratura.
Dodaj komentarz 2 komentarze
taaa, ciekawe jak w wodzie otworzysz elektryczne szyby.....
...@ greg
Oczywiście że nie otworzysz na dnie ale auto nie zatapia się niczym wędkarski ciężarek... Tonie stopniowo , więc jest szansa na otwarcie okien lub ich wybicie a następnie na spokojne wypłynięcie ( oczywiście jeżeli ktoś umie złapać oddech i bez paniki wypłynąć na powierzchnię).
Młotki do wybijania szyb to koszt kilku złotych w markecie. Mini butla tlenowa - wielkości dezodorantu- to kilkadziesiąt złotych...więc nie przesadzajmy. Nie każdy porusza się po terenie portowym lub nie driftuje w takim otoczeniu. Stała się tragedia i co do tego nie ma wątpliwości , ale wykorzystujmy zdobycze techniki aby w razie sytuacji "W" uratować własne życie - bo mamy tylko jedno !