Od Urazu do Szczecina spłynęli flisacy. Udało się pokonać prawie 500 kilometrów w siedem dni, piękną Odrą, ale przy trudnej pogodzie - mówili uczestnicy 24. Flisu Odrzańskiego, którzy dobili do brzegu Łasztowni.
- Zbyt wysoki stan wody na Odrze nie pozwolił jednak na zwodowanie tratw, ale impreza to tradycja i musiała się odbyć - mówił jeden z flisaków. - Uruchomiliśmy nasze stare zasoby leżące w ogródkach, galary, drewniane stare, repliki z XIV-wiecznych statków. I dwoma takimi flagowymi jednostkami, niepozornie wyglądającymi, ale bardzo dzielnymi spłynęliśmy z Urazu poniżej Wrocławia, Odrą do Szczecina. Niewątpliwie widać w wielu miastach powrót ludzi nad rzekę.
- Odra w tym roku jest piękna. Za każdym razem jest inna, ale w tym roku wyjątkowa fajna - dodał kolejny flisak.
W tym roku Flis Odrzański był nieco skromniejszy ze względu na epidemię, udział w nim wzięło sześć jednostek. Trzeba było zachować rygor sanitarny na łodziach i w marinach.
- Odra w tym roku jest piękna. Za każdym razem jest inna, ale w tym roku wyjątkowa fajna - dodał kolejny flisak.
W tym roku Flis Odrzański był nieco skromniejszy ze względu na epidemię, udział w nim wzięło sześć jednostek. Trzeba było zachować rygor sanitarny na łodziach i w marinach.