Samorząd Województwa Zachodniopomorskiego wesprze pary, które starają się o dziecko. Przekaże 250 tysięcy złotych na wsparcie lokalnych programów in vitro. Jako pierwsze w tym roku skorzystają rodziny ze Szczecina i Nowogardu.
Uchwałę sejmiku w tej sprawie komentowali goście "Kawiarenki Politycznej" Radia Szczecin.
Temat in vitro to nie jest walka polityczna - mówił Marek Kolbowicz radny Bezpartyjnych w radzie miasta.
- Nie robiłbym na programach in vitro polityki. To program wspierający pary, które nie mogą mieć dzieci. Powinniśmy się podpisać pod tym, A to, że prezydent będzie wnioskował z prośbą o dofinansowanie tego programu z budżetu do pana marszałka Olgierda Geblewicza..., nie widzę tu żadnej polityki, to naczynia połączone - ocenił.
Klub PiS wstrzymał się od głosowania nad tą uchwałą.
Każdy chce mieć rodzinę i każde życie jest cenne - mówił miejski radny tej partii, Krzysztof Romianowski.
- Oczywiście trzeba pomagać. Pytanie tylko: czy wcześniej wykorzystuje się wszystkie dostępne metody stworzenia rodziny. Ja co do in vitro miałbym pewne wątpliwości, co oczywiście pewnie nie jest czymś dziwnym dla radiosłuchaczy - powiedział.
Radna Koalicji Obywatelskiej Dominika Jackowski, która sama została matką dzięki procedurze in vitro mówiła, że takie dzieci nie są żadnym problemem etycznym.
Jak mówiła, do tej pory w regionie dzięki programowi marszałka pomoc otrzymało 140 par.
- Mamy oczywiście wyniki: ponad 30 procent skuteczności tej metody. W województwie zachodniopomorskim jest to ponad 50 procent. Dla porównania: naprotechnologia, czyli procedura, która jest wspierana przez Kościół i przez PiS, gdzie wydano 100 milionów złotych i do tej pory nie opublikowano, ile dzieci się z tego narodziło. Ponieważ ta metoda jest nieskuteczna - oceniła.
To już czwarty rok z rzędu kiedy samorząd województwa wspiera lokalne programy in vitro.
Rządowy program in vitro działał do 2013 roku do 2016. W jego ramach urodziło się ponad 21 tysięcy dzieci w całym kraju. Zrezygnował z niego ówczesny minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł.
Temat in vitro to nie jest walka polityczna - mówił Marek Kolbowicz radny Bezpartyjnych w radzie miasta.
- Nie robiłbym na programach in vitro polityki. To program wspierający pary, które nie mogą mieć dzieci. Powinniśmy się podpisać pod tym, A to, że prezydent będzie wnioskował z prośbą o dofinansowanie tego programu z budżetu do pana marszałka Olgierda Geblewicza..., nie widzę tu żadnej polityki, to naczynia połączone - ocenił.
Klub PiS wstrzymał się od głosowania nad tą uchwałą.
Każdy chce mieć rodzinę i każde życie jest cenne - mówił miejski radny tej partii, Krzysztof Romianowski.
- Oczywiście trzeba pomagać. Pytanie tylko: czy wcześniej wykorzystuje się wszystkie dostępne metody stworzenia rodziny. Ja co do in vitro miałbym pewne wątpliwości, co oczywiście pewnie nie jest czymś dziwnym dla radiosłuchaczy - powiedział.
Radna Koalicji Obywatelskiej Dominika Jackowski, która sama została matką dzięki procedurze in vitro mówiła, że takie dzieci nie są żadnym problemem etycznym.
Jak mówiła, do tej pory w regionie dzięki programowi marszałka pomoc otrzymało 140 par.
- Mamy oczywiście wyniki: ponad 30 procent skuteczności tej metody. W województwie zachodniopomorskim jest to ponad 50 procent. Dla porównania: naprotechnologia, czyli procedura, która jest wspierana przez Kościół i przez PiS, gdzie wydano 100 milionów złotych i do tej pory nie opublikowano, ile dzieci się z tego narodziło. Ponieważ ta metoda jest nieskuteczna - oceniła.
To już czwarty rok z rzędu kiedy samorząd województwa wspiera lokalne programy in vitro.
Rządowy program in vitro działał do 2013 roku do 2016. W jego ramach urodziło się ponad 21 tysięcy dzieci w całym kraju. Zrezygnował z niego ówczesny minister zdrowia, Konstanty Radziwiłł.
- Nie robiłbym na programach in vitro polityki. To program wspierający pary, które nie mogą mieć dzieci. Powinniśmy się podpisać pod tym, A to, że prezydent będzie wnioskował z prośbą o dofinansowanie tego programu z budżetu do pana marszałka Olgierda Geblewicza..., nie widzę tu żadnej polityki, to naczynia połączone - ocenił.
- Oczywiście trzeba pomagać. Pytanie tylko: czy wcześniej wykorzystuje się wszystkie dostępne metody stworzenia rodziny. Ja co do in vitro miałbym pewne wątpliwości, co oczywiście pewnie nie jest czymś dziwnym dla radiosłuchaczy - powiedział.
- Mamy oczywiście wyniki: ponad 30 procent skuteczności tej metody. W województwie zachodniopomorskim jest to ponad 50 procent. Dla porównania: naprotechnologia, czyli procedura, która jest wspierana przez Kościół i przez PiS, gdzie wydano 100 milionów złotych i do tej pory nie opublikowano, ile dzieci się z tego narodziło. Ponieważ ta metoda jest nieskuteczna - oceniła.