Radio SzczecinRadio Szczecin » Region
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz

Realizacja Maciej Papke [Radio Szczecin]
"Latająca forteca" może zostać podniesiona z dna Zalewu Szczecińskiego, a amerykańscy żołnierze zidentyfikowani.
Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu łączy siły z genetykami PUM oraz holenderskim naukowcem, który wydobywał już podobne wraki, a teraz szczegółowo bada pozostałości bombowca B-17, odnalezionego podczas pogłębiania toru wodnego do Szczecina. Wrak nie leży głęboko, ale należy zachować ogromną ostrożność, podnosząc go z dna, bo na jego pokładzie wciąż mogą być ludzkie szczątki.

- Ciąży na nas również odpowiedzialność śledcza, bo jeśli mamy do czynienia z zaginionymi, to musimy zrobić wszystko i zadbać o właściwe procedury, wszystko aby zabezpieczyć ślady biologiczne, żeby umożliwić identyfikację - mówi Evander Broekman.

Miejsce katastrofy jest traktowane de facto jako miejsce zbrodni. Wszelkie działania muszą być podejmowane w obecności prokuratora i za zgodą strony polskiej i amerykańskiej.

- Dla nas priorytetem są szczątki ludzkie. Podjęcie szczątków jest priorytetem i wymaga odpowiedniego podejścia do takiego miejsca zdarzenia. To zadanie jest trudniejsze, bo i samolot nie jest w całości - mówi profesor Andrzej Ossowski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej PUM.

Proces podnoszenia z dna będzie trudny, bo samolot nie jest kompletny - po niemieckim ostrzale miał eksplodować na wysokości 15 tysięcy stóp.

- To nie był zwykły bombowiec B-17, to był samolot wyposażony w specjalny radar, który wskazywał cel. Stąd Niemcy absolutnie postawili sobie zadanie strącić ten samolot prowadzący - dodaje Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.

B-17, nazywany "latającą fortecą" to amerykański bombowiec. Ten odnaleziony na dnie Zalewu Szczecińskiego brał udział w niszczeniu niemieckiej fabryki benzyny syntetycznej w Policach. Historycy z Muzeum odtworzyli na podstawie dokumentów i zeznań świadków jego dokładną historię.

W bombardowaniu niemieckiej fabryki w 1944 r brało udział 149 takich maszyn, 17 nie wróciło z akcji.
- Ciąży na nas również odpowiedzialność śledcza, bo jeśli mamy do czynienia z zaginionymi, to musimy zrobić wszystko i zadbać o właściwe procedury, wszystko aby zabezpieczyć ślady biologiczne, żeby umożliwić identyfikację - mówi Evander Broekman.
To zadanie jest trudniejsze, bo i samolot nie jest w całości - mówi profesor Andrzej Ossowski, kierownik Zakładu Medycyny Sądowej PUM.
- To nie był zwykły bombowiec B-17, to był samolot wyposażony w specjalny radar, który wskazywał cel. Stąd Niemcy absolutnie postawili sobie zadanie strącić ten samolot prowadzący - dodaje Aleksander Ostasz, dyrektor Muzeum Oręża Polskiego w Kołobrzegu.
źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Boeing_B-17_Flying_Fortress
źródło: https://en.wikipedia.org/wiki/Boeing_B-17_Flying_Fortress
Fot. Maciej Papke [Radio Szczecin]
Fot. Maciej Papke [Radio Szczecin]

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

12345
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Reklama  
Zobacz
  Autopromocja  
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty