Burzliwą dyskusję - wśród gości niedzielnej "Kawiarenki politycznej" w Radiu Szczecin - wywołały zmiany dotyczące "Edukacji zdrowotnej". Rząd wycofał się z pomysłu, żeby był to przedmiot obowiązkowy.
A to m.in. dlatego, że jeden z modułów dotyczący edukacji seksualnej wzbudził kontrowersje i protesty wśród rodziców. Dziś już wiemy, że przedmiot będzie fakultatywny.
- Być może tylko jeden moduł powinien być wyłączony - twierdzi Urszula Pańka, radna KO. - 10 modułów tam jest. 9, na które zresztą rodzice protestujący byli za. I wszyscy mówili, że jest super, oprócz tej edukacji seksualnej. Być może ją wyłączyć. Niech rodzic zdecyduje, czy chce posyłać na ten konkretny moduł, czy nie.
- Dom wychowuje, szkoła uczy i edukuje - podkreśla Marek Kolbowicz z klubu radnych OK Polska. - Młodzież nadal nie jest edukowana. Większość młodzieży myśli, że po pierwszym kontakcie seksualnym nie ma możliwości zajść w ciążę i to jest odsetek na poziomie 70 procent. To jest jakiś obłęd. Ja przepraszam bardzo, ale jestem za tym, żeby edukować.
- Bardzo się cieszę, że głos rodziców został wysłuchany - mówi Dariusz Smoliński, radny PiS-u. - Fakultatywność tego przedmiotu powoduje, że będzie dowolność, wybór, pluralizm, o którym mówiliśmy, też w obszarze politycznym. Myślę, że to jest krok w dobrym kierunku. Ten moduł seksualny jest bardzo kontrowersyjny.
Jak zapowiadał resort edukacji, nowego przedmiotu będą mogli nauczać m.in. nauczyciele biologii, wychowania fizycznego i wychowania do życia w rodzinie.
- Być może tylko jeden moduł powinien być wyłączony - twierdzi Urszula Pańka, radna KO. - 10 modułów tam jest. 9, na które zresztą rodzice protestujący byli za. I wszyscy mówili, że jest super, oprócz tej edukacji seksualnej. Być może ją wyłączyć. Niech rodzic zdecyduje, czy chce posyłać na ten konkretny moduł, czy nie.
- Dom wychowuje, szkoła uczy i edukuje - podkreśla Marek Kolbowicz z klubu radnych OK Polska. - Młodzież nadal nie jest edukowana. Większość młodzieży myśli, że po pierwszym kontakcie seksualnym nie ma możliwości zajść w ciążę i to jest odsetek na poziomie 70 procent. To jest jakiś obłęd. Ja przepraszam bardzo, ale jestem za tym, żeby edukować.
- Bardzo się cieszę, że głos rodziców został wysłuchany - mówi Dariusz Smoliński, radny PiS-u. - Fakultatywność tego przedmiotu powoduje, że będzie dowolność, wybór, pluralizm, o którym mówiliśmy, też w obszarze politycznym. Myślę, że to jest krok w dobrym kierunku. Ten moduł seksualny jest bardzo kontrowersyjny.
Jak zapowiadał resort edukacji, nowego przedmiotu będą mogli nauczać m.in. nauczyciele biologii, wychowania fizycznego i wychowania do życia w rodzinie.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski