Młody mężczyzna wycelował w głowę 11-letniej dziewczynki z atrapy broni ponieważ zdenerwowało go, że dziecko weszło na drzewo chcąc zerwać z niego owoce.
Do zdarzenia doszło przy ulicy Doroty w Szczecinie. Na razie nie wiadomo czy sprawca będzie ścigany przez policję.
Ziemia, na której rośnie drzewo należy do miasta. Jednak część z okolicznych mieszkańców uważa, że niektóre z roślin należą do nich, ponieważ kiedyś dzierżawili pobliskie działki. Jak relacjonuje pani Agnieszka, która była świadkiem zdarzenia, dzieci regularnie wchodzą na drzewa i często są z nich przepędzane. Jednak do takiej sytuacji doszło pierwszy raz. Jak dodaje Pani Agnieszka dziecko bardzo przeżyło atak mężczyzny. - Dziewczynka biegła ze strasznym płaczem i schowała się za dom. Dowiedziałam się później, że pierwszą noc nie przespała za dobrze. Wstawała, budziła się - mówi pani Agnieszka.
Rodzice dziewczynki stawiają w pobliżu nowy dom. Według Pani Agnieszki, starsi mieszkańcy dzielnicy nie tolerują nowych lokatorów przez, co bardzo często dochodzi do nieporozumień. - Wiedzą, że są jakby wypierani przez nowych ludzi, którzy chcą tu coś zmienić - tłumaczy pani Agnieszka.
Starsi mieszkańcy przyznają, że niektórym osobom, które mieszkają w tej dzielnicy przeszkadzają szybko powstające nowe domy. Część jednak uważa cieszy się z nowego sąsiedztwa. - To jakaś taka natura, zawiść, ale nie wszyscy ludzie tacy są. Burzą stare bloki i nowe stawiają, ładnie to wygląda - oceniają mieszkańcy.
Policjanci byli na miejscu kilka minut po zdarzeniu. Jednak na razie ojciec 11-latki nie złożył wniosku o ściganie mężczyzny, który groził jego córce.
Ziemia, na której rośnie drzewo należy do miasta. Jednak część z okolicznych mieszkańców uważa, że niektóre z roślin należą do nich, ponieważ kiedyś dzierżawili pobliskie działki. Jak relacjonuje pani Agnieszka, która była świadkiem zdarzenia, dzieci regularnie wchodzą na drzewa i często są z nich przepędzane. Jednak do takiej sytuacji doszło pierwszy raz. Jak dodaje Pani Agnieszka dziecko bardzo przeżyło atak mężczyzny. - Dziewczynka biegła ze strasznym płaczem i schowała się za dom. Dowiedziałam się później, że pierwszą noc nie przespała za dobrze. Wstawała, budziła się - mówi pani Agnieszka.
Rodzice dziewczynki stawiają w pobliżu nowy dom. Według Pani Agnieszki, starsi mieszkańcy dzielnicy nie tolerują nowych lokatorów przez, co bardzo często dochodzi do nieporozumień. - Wiedzą, że są jakby wypierani przez nowych ludzi, którzy chcą tu coś zmienić - tłumaczy pani Agnieszka.
Starsi mieszkańcy przyznają, że niektórym osobom, które mieszkają w tej dzielnicy przeszkadzają szybko powstające nowe domy. Część jednak uważa cieszy się z nowego sąsiedztwa. - To jakaś taka natura, zawiść, ale nie wszyscy ludzie tacy są. Burzą stare bloki i nowe stawiają, ładnie to wygląda - oceniają mieszkańcy.
Policjanci byli na miejscu kilka minut po zdarzeniu. Jednak na razie ojciec 11-latki nie złożył wniosku o ściganie mężczyzny, który groził jego córce.