Unijni przywódcy na szczycie w Brukseli mają w czwartek zdecydować o wyborze przewodniczącego Rady Europejskiej. Spotkanie przywódców 28 krajów rozpocznie się od rozmowy z szefem Parlamentu Europejskiego. Pierwsza sesja robocza rozpocznie się o godz. 16. Wybór przewodniczącego Rady jest pierwszym punktem obrad.
Z deklaracji napływających w środę do Brukseli z europejskich stolic, które powtarzali dyplomaci z państw członkowskich wynika, że Donald Tusk ma poparcie zdecydowanej większości krajów.
Choć poparcie dla obecnego szefa Rady jest przeważające, to w wielu stolicach są wątpliwości czy można go wybrać ponownie przy sprzeciwie jego własnego kraju. - Będzie awantura - mówił w środę jeden z dyplomatów.
Sam Donald Tusk na konferencji prasowej odpowiadał na zarzuty polskiego rządu, że przekroczył europejski mandat wspierając opozycję. - Próbowałem zachować bezstronność. Wierzę, że mi się to udało. Jestem i pozostanę w przyszłości politycznie neutralny wobec wszystkich 28 państw - mówił.
Premier Malty, kierującej pracami Unii Europejskiej, chciałaby uniknąć głosowania, ale go nie wyklucza. - Jeśli jakiś kraj poprosi, zarządzę głosowanie - powiedział Joseph Muscat.
Zgodnie z zapisami traktatowymi, do wyboru przewodniczącego Rady Europejskiej potrzebna jest kwalifikowana większość, czyli 21 krajów.