Radio SzczecinRadio Szczecin » Polska i świat
Autopromocja
Zobacz
Reklama
Zobacz
Reklama
Zobacz

Samolot należał do prywatnej firmy transportowej K2, która organizuje turystyczne loty nad Parkiem Narodowym Denali na Alasce. Fot. www.google.com/maps/
Samolot należał do prywatnej firmy transportowej K2, która organizuje turystyczne loty nad Parkiem Narodowym Denali na Alasce. Fot. www.google.com/maps/
Fatalne warunki pogodowe sprawiają, że służby ratownicze nie mogą dotrzeć na miejsce, aby zbadać wrak samolotu turystycznego, który rozbił się w sobotę w górach na Alasce. Na jego pokładzie oprócz pilota było czterech Polaków. Wszyscy zginęli.
Ze względu na trudną dostępność do miejsca, w którym helikopter w poniedziałek znalazł rozbitą maszynę oraz bardzo złe warunki pogodowe eksperci z amerykańskiego Urzędu ds. Bezpieczeństwa Transportu nie są w stanie dokonać wizji lokalnej. Samolot znajduje się na wysokości około 3,2 tys. metrów.

- To coś okropnego, takie góry, płaskie ściany. Praktycznie fizyczną niemożliwością jest wydostać się stamtąd - mówi polski konsul honorowy na Alasce Stanisław Borucki.

Samolot należał do prywatnej firmy transportowej K2, która organizuje turystyczne loty nad Parkiem Narodowym Denali na Alasce. Maszyna praktycznie pionowo wbiła się w jedną ze szczelin. Można do niej dotrzeć spuszczając się za pomocą liny z helikoptera. Tak zrobił jeden z ratowników. Z powodu zagrożenia lawinowego praktycznie niemożliwa jest wspinaczka na to miejsce od podnóża góry. Nie wiadomo, kiedy będzie można podjąć kolejną próbę dotarcia do rozbitej maszyny.
Relacja Jana Pachlowskiego.

Najnowsze Szczecin Region Polska i świat Sport Kultura Biznes

Reklama
Zobacz
Autopromocja
Zobacz

radioszczecin.tv

Najnowsze podcasty