Prezes Najwyższej Izby Kontroli Marian Banaś oświadczył, że był gotów poddać się do dymisji, ale - jak mówi - stał się przedmiotem brutalnej politycznej gry.
W wydanym oświadczeniu szef NIK podkreślił, że jego decyzja o gotowości do dymisji była powodowana troską o przyszłość instytucji oraz medialnymi doniesieniami o jego działalności.
- Pojawiły się wątpliwości związane z moją przeszłością. Uważam je za kłamliwe i krzywdzące. Deklaruję, że jestem gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych i wyjaśnię wszelkie ich wątpliwości. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, jestem gotów zrzec się immunitetu prezesa NIK, jednocześnie będę zdecydowanie stawał w obronie mojego dobrego imienia i mojej rodziny - mówi Banaś.
Marian Banaś podkreślił, że pozostanie szefem NIK, ponieważ został powołany na urząd z zachowaniem wszystkich procedur.
- Moim zadaniem, jako prezesa NIK jest zapewnienie dalszego stabilnego działania Izby, wolnego od wszelkich politycznych nacisków i gier. Przypominam, że podwaliny pod nowoczesną ideę niezależnej kontroli państwowej położył już w latach 90. prezes Izby świętej pamięci Lech Kaczyński. W pełni zgadzam się z taką filozofią funkcjonowania najwyższej izby kontroli. W poczuciu odpowiedzialności za Najwyższą Izbę Kontroli będę kontynuował powierzoną mi przez parlament misję - dodaje Banaś.
We wtorek Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie majątku szefa Najwyższej Izby Kontroli.
Zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowała grupa posłów, Generalny Inspektor Informacji Finansowej oraz szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Śledztwo zostało wszczęte między innymi w sprawie złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy dotyczącej posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych danych o stanie majątkowym, które miały związek z osiągnięciem dochodu z wynajmu nieruchomości.
- Pojawiły się wątpliwości związane z moją przeszłością. Uważam je za kłamliwe i krzywdzące. Deklaruję, że jestem gotów odpowiedzieć na każde pytanie śledczych i wyjaśnię wszelkie ich wątpliwości. Jeżeli zajdzie taka potrzeba, jestem gotów zrzec się immunitetu prezesa NIK, jednocześnie będę zdecydowanie stawał w obronie mojego dobrego imienia i mojej rodziny - mówi Banaś.
Marian Banaś podkreślił, że pozostanie szefem NIK, ponieważ został powołany na urząd z zachowaniem wszystkich procedur.
- Moim zadaniem, jako prezesa NIK jest zapewnienie dalszego stabilnego działania Izby, wolnego od wszelkich politycznych nacisków i gier. Przypominam, że podwaliny pod nowoczesną ideę niezależnej kontroli państwowej położył już w latach 90. prezes Izby świętej pamięci Lech Kaczyński. W pełni zgadzam się z taką filozofią funkcjonowania najwyższej izby kontroli. W poczuciu odpowiedzialności za Najwyższą Izbę Kontroli będę kontynuował powierzoną mi przez parlament misję - dodaje Banaś.
We wtorek Prokuratura Regionalna w Białymstoku wszczęła śledztwo w sprawie majątku szefa Najwyższej Izby Kontroli.
Zawiadomienia o podejrzeniu popełnienia przestępstwa skierowała grupa posłów, Generalny Inspektor Informacji Finansowej oraz szef Centralnego Biura Antykorupcyjnego.
Śledztwo zostało wszczęte między innymi w sprawie złożenia fałszywych oświadczeń o stanie majątkowym i podania nieprawdy dotyczącej posiadanych zasobów pieniężnych oraz innych danych o stanie majątkowym, które miały związek z osiągnięciem dochodu z wynajmu nieruchomości.
- Pojawiły się wątpliwości związane z moją przeszłością. Uważam je za kłamliwe i krzywdzące - mówi Banaś.
Dodaj komentarz 4 komentarze
Brawo Marian ! Walcz do końca i nie daj się złamać jakiemuś szeregowemu posłowi i jego zausznikom.
Jak się prezes dowie to mu się implant nie przyjmie !
BRAVO Marian ZAMYWALMY do końca !
Tak jak cię nauczyła na POKO-MUUUuuu- na i Wyborcza PL.
PAPA
MARIAN SRU TU TU TU.
BYŁEM GOTOWY TO W PODSTAWÓWCE MÓW !