Grupa polskich wolontariuszy z organizacji Humanosh Emergency Medical Team pomaga Ukraińcom dotkniętym powodziami.
Polacy są na Zaporożu i w obwodzie chersońskim. We wtorek rosyjski agresor wysadził zaporę elektrowni wodnej na Dnieprze w okolicach Nowej Kachowki. Fala powodziowa zalała okoliczne wsie i podtopiła Chresoń. Władze Ukrainy mówią o katastrofie ekologicznej i humanitarnej w tym rejonie.
Część polskich wolontariuszy z organizacji Humanosh dotarła do obwodu chersońskiego, a część jest w drodze z Zaporoża. Jak relacjonują ukraiński koordynator Mykoła Piddubnyj i szef ekipy Wojciech Grzesiak, osoby dotknięte klęską powodzi najbardziej potrzebują wody pitnej, jedzenia i lekarstw.
- Sytuacja jest bardzo zła, bo ludzie mają poważny problem ze zdobyciem wody do picia i jedzenia - tłumaczy Mykoła Piddubnyj.
- Nasza ekipa zawiezie zakupione produkty na łódkach w te miejsca, gdzie pozostali jeszcze ludzie czekający na ewakuację lub ci, którzy nie chcą opuścić swoich zalanych domostw - dodaje Wojciech Grzesiak.
Po wysadzeniu przez Rosjan tamy w Nowej Kachowce woda zalała obszar ponad 600 kilometrów kwadratowych. Ukraińskie władze informują o ofiarach śmiertelnych, rannych i zaginionych.
Część polskich wolontariuszy z organizacji Humanosh dotarła do obwodu chersońskiego, a część jest w drodze z Zaporoża. Jak relacjonują ukraiński koordynator Mykoła Piddubnyj i szef ekipy Wojciech Grzesiak, osoby dotknięte klęską powodzi najbardziej potrzebują wody pitnej, jedzenia i lekarstw.
- Sytuacja jest bardzo zła, bo ludzie mają poważny problem ze zdobyciem wody do picia i jedzenia - tłumaczy Mykoła Piddubnyj.
- Nasza ekipa zawiezie zakupione produkty na łódkach w te miejsca, gdzie pozostali jeszcze ludzie czekający na ewakuację lub ci, którzy nie chcą opuścić swoich zalanych domostw - dodaje Wojciech Grzesiak.
Po wysadzeniu przez Rosjan tamy w Nowej Kachowce woda zalała obszar ponad 600 kilometrów kwadratowych. Ukraińskie władze informują o ofiarach śmiertelnych, rannych i zaginionych.