Na liczniku ma 80 tysięcy kilometrów, a za silnik służą mu własne ręce. Kajakarz Aleksander Doba rusza w kolejną wyprawę przez Atlantyk. W poniedziałek podróżnik spotkał się w Policach z mieszkańcami i zaprezentował swój gotowy do drogi kajak.
Wcześniej Doba przepłynął dystans z Afryki do Ameryki Południowej. Tym razem chce pokonać Atlantyk w jego najdłuższym miejscu. Zamierza popłynąć kajakiem z Lizbony na Florydę.
- Wyprawa zajmie mi cztery miesiące. To dystans około 10 tys. kilometrów, czyli około jednej czwartej obwodu równika. Kajak jest bezpieczny, ma kilka komór wypornościowych. Będę starał się informować o tym, jak żyję na Atlantyku - opowiada podróżnik. - Mam prośbę, aby wszyscy życzliwi trzymali za mnie kciuki, a ja będę ładował swój specjalny akumulator dobrą energią.
- Taka wyprawa jest dużym przeżyciem nie tylko dla niego, ale również dla rodziny - przyznaje żona Aleksandra Doby, Gabriela.
Początkowo kajakarz chciał wyruszyć w podróż 26 września z Lizbony, ale ze względu na pogodę przełożył start na 1 października.
- Wyprawa zajmie mi cztery miesiące. To dystans około 10 tys. kilometrów, czyli około jednej czwartej obwodu równika. Kajak jest bezpieczny, ma kilka komór wypornościowych. Będę starał się informować o tym, jak żyję na Atlantyku - opowiada podróżnik. - Mam prośbę, aby wszyscy życzliwi trzymali za mnie kciuki, a ja będę ładował swój specjalny akumulator dobrą energią.
- Taka wyprawa jest dużym przeżyciem nie tylko dla niego, ale również dla rodziny - przyznaje żona Aleksandra Doby, Gabriela.
Początkowo kajakarz chciał wyruszyć w podróż 26 września z Lizbony, ale ze względu na pogodę przełożył start na 1 października.