Plac zabaw dozorowało czterech dorosłych - nie upilnowali 5-latka, chłopiec wpadł do niezabezpieczonej studzienki burzowej w sąsiedztwie placu zabaw przy ulicy Zielonej - prokuratura prowadzi śledztwo w sprawie śmierci chłopca w Białogardzie.
- Ojciec zaczął przeszukiwać teren nieopodal miejsca, w którym ostatnio widział dzieci. W pewnym momencie jedna z osób, które mu pomagały - członek rodziny zauważyła, że na trawie leżą klapki dziecka. Nieopodal ojciec zauważył studzienkę z odkrytym włazem, skoczył do studzienki i tam z przerażeniem stwierdził, że rzeczywiście znajduje się tam ciało jego syna - relacjonuje Gąsiorowski.
- Mimo akcji ratowniczej chłopiec zmarł - mówi Gąsiorowski. - Śmierć dziecka nastąpiła na skutek upadku do studzienki, która miała głębokość 2,60 m. Była zalana wodą do 1,7 m.
Obok studzienki, do której wpadł chłopiec, były dwie inne również z otwartymi włazami. Teraz prokuratura zbada, do kogo należy teren i dlaczego studzienki były otwarte.
W piątek zostanie przeprowadzona sekcja zwłok dziecka. Rodzice chłopca nie zostali do tej pory przesłuchani. Przebywają pod opieką psychologa.