Ostatnie grupy polskich pielgrzymów powróciły z Panamy ze Światowych Dni Młodzieży. Wśród nich była 14-osobowa reprezentacja archidiecezji szczecińsko-kamieńskiej, która w sobotę po południu przyjechała pociągiem z Warszawy.
Salezjanin, ks. Mariusz Wencławek, proboszcz parafii św. Jana Bosko w Szczecinie po przyjeździe doznał małego szoku.
- Bardzo zimno jest tutaj w Szczecinie. Z perspektywy tych trzydziestu paru stopni, który mieliśmy w Panamie: ziąb straszny! - ocenił.
Młodzi myślami są jeszcze w Panamie.
- Takie ochłodzenie po upale się przyda, dobrze nam zrobi. Był to dla mnie odpoczynek, ale też wzrost duchowy i nowe doświadczenie. - Poznałem wiele osób z różnych państw, myślę, że te kontakty przetrwają jeszcze długo - mówili.
Dominik już wie, jak chce świadczyć o Bogu. - Swoim życiem i czynami chcę pokazać w modlitwie, że tak jak Matka Boża codziennie mówi tak, tak też my chcemy codziennie mówić o Panu Bogu i zgadzać się na Jego wolę - mówi Dominik.
Salezjanka, s. Bożena Salij podkreśla piękno kultury w Panamie.
- Pomyślałam, że młodzi mają farta, bo mogą wzrosnąć duchowo i jednocześnie poznać głęboką kulturę. Panamczycy są niesamowici, nie da się tego wyrazić słowami jak są otwarci i gościnni. My Polacy jesteśmy gościnni, ale możemy się jeszcze uczyć od nich - przyznała.
Ks. Mariusz Wencławek z nauczania papieża wyciągnął też wnioski dla siebie. Po pierwsze całkowicie się poświęcić. - Otworzyć się na ludzi młodych i na czas, który możemy z nimi przeżywać. Być całkowicie dla nich. Papież podkreślił to również w postawie ks. Jana Bosko dając go za wzór wszystkich wychowawców. Dla tych, którzy chcą być autentycznymi świadkami wiary i ewangelizatorami ludzi młodych - powiedział ks. Wencławek.
Kolejne Światowe Dni Młodzieży: za trzy lata w Lizbonie. I uczestnicy spotkania w Panamie mają już swój plan. - Bierzemy wszystkich, powstała już lista pierwszych osób, które są zapisane - przyznają młodzi.