Jestem osobą niewinną. Trafiłem tu z powodów czysto politycznych - to pierwsze zdania, jakie w trakcie zeznań wypowiedział oskarżony polityk Platformy Obywatelskiej.
Wcześniej mecenas senatora Rafał Wiechecki zapowiedział złożenie wniosku o badanie wariografem Stanisława Gawłowskiego. Co jeszcze mówił w tzw. wyjaśnieniach spontanicznych?
Gawłowski twierdzi, że jego sprawa ma charakter polityczny w związku z jego decyzjami, jakie podjął będąc przewodniczącym rady nadzorczej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Jak mówił, odwołał prezesa Funduszu Kazimierza Kujdę i cofnął 27 milionów dotacji na budowę geotermy toruńskiej dla fundacji związanej z ojcem Tadeuszem Rydzykiem.
- Po wygranych wyborach przez PiS docierały do mnie informacje od dziennikarzy i znajomych, że będę miał problemy - tłumaczył przed sądem Stanisław Gawłowski. Jako argument na obronę swojej tezy podał, że kilka chwil po tym, jak rozpoczęło się przeszukanie jego mieszkania w Warszawie, informacje o tym podał dziennikarz TVP.
Według Gawłowskiego, zarzuty sformułowane w jego kierunku są oparte na zeznaniach oskarżonych, czyli osób, które same mają problemy z prawem i są związane z PiS. To m.in. Mieczysław O. były szef IMGW, który był też doradcą ministra środowiska Jana Szyszki. Jak dodał, po audycji w lokalnej telewizji, polityk PiS Czesław Hoc powiedział do niego "chcemy Ciebie zamknąć". Po wyjaśnieniach spontanicznych poseł Gawłowski będzie odpowiadał na pytania prokuratora i sądu.
Prokuratura postawiła Gawłowskiemu siedem zarzutów, w tym cztery korupcyjne. Chodzi m.in. o przyjmowanie łapówek w zamian za pomoc w ustawianiu przetargów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji.
Śledztwo w sprawie afery melioracyjnej rozpoczęło się w czasie rządów PO-PSL.
Gawłowski twierdzi, że jego sprawa ma charakter polityczny w związku z jego decyzjami, jakie podjął będąc przewodniczącym rady nadzorczej w Narodowym Funduszu Ochrony Środowiska. Jak mówił, odwołał prezesa Funduszu Kazimierza Kujdę i cofnął 27 milionów dotacji na budowę geotermy toruńskiej dla fundacji związanej z ojcem Tadeuszem Rydzykiem.
- Po wygranych wyborach przez PiS docierały do mnie informacje od dziennikarzy i znajomych, że będę miał problemy - tłumaczył przed sądem Stanisław Gawłowski. Jako argument na obronę swojej tezy podał, że kilka chwil po tym, jak rozpoczęło się przeszukanie jego mieszkania w Warszawie, informacje o tym podał dziennikarz TVP.
Według Gawłowskiego, zarzuty sformułowane w jego kierunku są oparte na zeznaniach oskarżonych, czyli osób, które same mają problemy z prawem i są związane z PiS. To m.in. Mieczysław O. były szef IMGW, który był też doradcą ministra środowiska Jana Szyszki. Jak dodał, po audycji w lokalnej telewizji, polityk PiS Czesław Hoc powiedział do niego "chcemy Ciebie zamknąć". Po wyjaśnieniach spontanicznych poseł Gawłowski będzie odpowiadał na pytania prokuratora i sądu.
Prokuratura postawiła Gawłowskiemu siedem zarzutów, w tym cztery korupcyjne. Chodzi m.in. o przyjmowanie łapówek w zamian za pomoc w ustawianiu przetargów w Zachodniopomorskim Zarządzie Melioracji.
Śledztwo w sprawie afery melioracyjnej rozpoczęło się w czasie rządów PO-PSL.