To ewenement i reklama dla uczelni - tak o Chórze Politechniki Morskiej mówi jego dyrygentka.
Sylwia Fabiańczyk-Makuch w "Rozmowie pod krawatem" odsłoniła kulisy działania zespołu. Jak powiedziała - kiedy grupa powstawała, mało kto spodziewał się, że odniesie sukces. Teraz jednak chór jest jak duża rodzina.
- Ja również nie miałam pojęcia, że to nabierze takiego rozmachu i takiej intensywności. Osoby, które faktycznie wypływają w morze, bardzo często rezygnują z tych rejsów, wręcz szukając pracy na lądzie. Żeby być jednak z nami tu blisko i móc uczestniczyć w takim stałym naszym życiu. Bo jest to życie praktycznie rodzinne. Zawiązały się przyjaźnie, małżeństwa, mamy dzieci chóralne. Jest to prawdziwa, chóralna rodzina - mówi Fabiańczyk-Makuch.
Chór Politechniki Morskiej istnieje od 2003 roku. Zwiedził kilkadziesiąt krajów, ma na koncie również wiele nagród zdobytych podczas europejskich festiwali chóralnych.
- Ja również nie miałam pojęcia, że to nabierze takiego rozmachu i takiej intensywności. Osoby, które faktycznie wypływają w morze, bardzo często rezygnują z tych rejsów, wręcz szukając pracy na lądzie. Żeby być jednak z nami tu blisko i móc uczestniczyć w takim stałym naszym życiu. Bo jest to życie praktycznie rodzinne. Zawiązały się przyjaźnie, małżeństwa, mamy dzieci chóralne. Jest to prawdziwa, chóralna rodzina - mówi Fabiańczyk-Makuch.
Chór Politechniki Morskiej istnieje od 2003 roku. Zwiedził kilkadziesiąt krajów, ma na koncie również wiele nagród zdobytych podczas europejskich festiwali chóralnych.