Pierwsze tysiąc litrów wody dla polskich gospodarstw ma być prawie darmowe. Spółki gminne mówią wprost - nie damy rady.
Ministerstwo Infrastruktury pracuje nad zapewnieniem Polakom częściowo darmowego dostępu do wody. Według zapowiedzi wiceszefa resortu, Przemysława Koperskiego, pierwszy metr sześcienny miałby kosztować złotówkę. Z jednej strony ma to odciążyć kieszenie mniej zamożnych Polaków, z drugiej - skłonić do oszczędności zużycia wody.
Jak podkreśla ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Jarosław Korpysa - program może kosztować rocznie około półtora do dwóch miliardów złotych, a do tego trzeba doliczyć koszt funkcjonowania spółek samorządowych.
- Spółek, które zapewniają w naszych kranach wodę i eksploatację wszystkich urządzeń. Jest duża obawa, że pierwszy metr sześcienny wody, spowoduje, że drugi, i trzeci, i czwarty będzie po prostu droższy - mówi prof. Korpysa.
- Przedsiębiorstwom, takim jak ZWiK ciężko będzie wziąć na siebie koszt dostarczenia miesięcznie prawie 400 milionów litrów wody (w przypadku Szczecina) - zwraca uwagę rzeczniczka Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinie Hanna Pieczyńska. - Ktoś musi tą wodę uzdatnić, ktoś musi ją odpowiednio rozdystrybuować do naszych domów, ktoś musi dbać o bieżące utrzymanie całej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej w naszym mieście i o zakłady produkcji wody.
Według zapowiedzi wiceministra Koperskiego, projekt mógłby być przyjęty po wakacjach, a do Sejmu miałby trafić późną jesienią.
Jak podkreśla ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Jarosław Korpysa - program może kosztować rocznie około półtora do dwóch miliardów złotych, a do tego trzeba doliczyć koszt funkcjonowania spółek samorządowych.
- Spółek, które zapewniają w naszych kranach wodę i eksploatację wszystkich urządzeń. Jest duża obawa, że pierwszy metr sześcienny wody, spowoduje, że drugi, i trzeci, i czwarty będzie po prostu droższy - mówi prof. Korpysa.
- Przedsiębiorstwom, takim jak ZWiK ciężko będzie wziąć na siebie koszt dostarczenia miesięcznie prawie 400 milionów litrów wody (w przypadku Szczecina) - zwraca uwagę rzeczniczka Zakładu Wodociągów i Kanalizacji w Szczecinie Hanna Pieczyńska. - Ktoś musi tą wodę uzdatnić, ktoś musi ją odpowiednio rozdystrybuować do naszych domów, ktoś musi dbać o bieżące utrzymanie całej infrastruktury wodno-kanalizacyjnej w naszym mieście i o zakłady produkcji wody.
Według zapowiedzi wiceministra Koperskiego, projekt mógłby być przyjęty po wakacjach, a do Sejmu miałby trafić późną jesienią.
Jak podkreśla ekonomista z Uniwersytetu Szczecińskiego prof. Jarosław Korpysa - program może kosztować rocznie około półtora do dwóch miliardów złotych, a do tego trzeba doliczyć koszt funkcjonowania spółek samorządowych.