Pokazy filmu Agnieszki Kuchcińskiej-Kurcz i Moniki Mazenek-Wilczyńskiej „Pacyfikacja stoczni im. A. Warskiego w 1981 r.” odbyły się we wtorek w Centrum Dialog Przełomy w Szczecinie i w Klubie Delta w Dąbiu.
Film przypomina strajk w „Warskim”. Stoczniowcy domagali się zniesienia stanu wojennego oraz wypuszczenia z więzień i ośrodków internowania działaczy „Solidarności”.
Dziś wiemy, że wprowadzenie stanu wojennego było bezprawiem, ale można było za protest przeciwko niemu zapłacić najwyższą cenę - mówi Monika Mazenek-Wilczyńsa.
- Rzeczywiście ci ludzie, którzy strajkowali, musieli liczyć się z tym, że może i nawet będą kary śmierci. Te groźby prokuratorów wojskowych, że liderzy strajku dostaną wyroki śmierci, były wtedy realne. Trudno w to uwierzyć, ale taki był czas - mówi Mazenek-Wilczyńska.
Film otrzymał wyróżnienie na październikowym Szczecin Film Festiwalu.
Dziś wiemy, że wprowadzenie stanu wojennego było bezprawiem, ale można było za protest przeciwko niemu zapłacić najwyższą cenę - mówi Monika Mazenek-Wilczyńsa.
- Rzeczywiście ci ludzie, którzy strajkowali, musieli liczyć się z tym, że może i nawet będą kary śmierci. Te groźby prokuratorów wojskowych, że liderzy strajku dostaną wyroki śmierci, były wtedy realne. Trudno w to uwierzyć, ale taki był czas - mówi Mazenek-Wilczyńska.
Film otrzymał wyróżnienie na październikowym Szczecin Film Festiwalu.