Poszkodowani w zamachu w Berlinie zarzucają władzom Niemiec brak wrażliwości i szacunku wobec ofiar oraz ich rodzin przeżywających żałobę - pisze "Tagesspiegel". Niemiecki dziennik przywołuje wypowiedzi krewnych osób zabitych i ranionych przez terrorystę.
Krytykują oni władze Niemiec, że nie zorganizowały uroczystości upamiętniających ofiary zamachu. Dzień po ataku odbyło się nabożeństwo w ich intencji, jednak duża część rodzin nie mogła wziąć w nim udziału. Solidarność z ofiarami i ich bliskimi wyrażają mieszkańcy Berlina, którzy na miejsce zamachu - Breitscheidplatz - przynoszą znicze i kwiaty.
Rozmówczyni dziennika, która była świadkiem zamachu, zauważa, że ze strony władz słychać tymczasem tylko stwierdzenia, iż chcieliby jak najszybciej "wrócić do normalności". - Zamiast upamiętnienia ofiar i wyrażenia solidarności z ich rodzinami, przeżywającymi żałobę, skupiono się na rozważaniach, czy ciężarówka, użyta przez zamachowca powinna trafić do muzeum - mówi.
Rozmówcy "Tagesspiegel" zwracają uwagę, że władze Polski, Izraela i Włoch umiały godnie pochować i uhonorować swoich obywateli, którzy zginęli z rąk terrorysty. Sugerują też, że powściągliwość rządu niemieckiego w upamiętnieniu ofiar i wsparciu wobec ich bliskich może mieć podłoże polityczne. Pastor Justus Muenster w rozmowie z dziennikiem zwraca uwagę, że Niemcy odczuwają dużą potrzebę upamiętnienia ofiar zamachu.
19 grudnia w ataku na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie zginęło 12 osób, a około 50 zostało rannych. Wielu poszkodowanych wciąż przebywa w szpitalach. Do ataku doszło, gdy Tunezyjczyk Anis Amri wjechał ciężarówką w zgromadzonych na jarmarku ludzi. Terrorysta zabił też polskiego kierowcę, Łukasza Urbana, którego samochód wykorzystał do przeprowadzenia zamachu.
Rozmówczyni dziennika, która była świadkiem zamachu, zauważa, że ze strony władz słychać tymczasem tylko stwierdzenia, iż chcieliby jak najszybciej "wrócić do normalności". - Zamiast upamiętnienia ofiar i wyrażenia solidarności z ich rodzinami, przeżywającymi żałobę, skupiono się na rozważaniach, czy ciężarówka, użyta przez zamachowca powinna trafić do muzeum - mówi.
Rozmówcy "Tagesspiegel" zwracają uwagę, że władze Polski, Izraela i Włoch umiały godnie pochować i uhonorować swoich obywateli, którzy zginęli z rąk terrorysty. Sugerują też, że powściągliwość rządu niemieckiego w upamiętnieniu ofiar i wsparciu wobec ich bliskich może mieć podłoże polityczne. Pastor Justus Muenster w rozmowie z dziennikiem zwraca uwagę, że Niemcy odczuwają dużą potrzebę upamiętnienia ofiar zamachu.
19 grudnia w ataku na jarmarku bożonarodzeniowym w Berlinie zginęło 12 osób, a około 50 zostało rannych. Wielu poszkodowanych wciąż przebywa w szpitalach. Do ataku doszło, gdy Tunezyjczyk Anis Amri wjechał ciężarówką w zgromadzonych na jarmarku ludzi. Terrorysta zabił też polskiego kierowcę, Łukasza Urbana, którego samochód wykorzystał do przeprowadzenia zamachu.