Blisko tysiąc osób wzięło udział w uroczystościach pogrzebowych polskiego kierowcy, który zginął w zamachu w Berlinie.
To nie tylko mieszkańcy Bań i okolic żegnają Łukasza Urbana, ale i całego regionu. Nie wszyscy go znali, ale - jak mówią - nie mogło ich tu zabraknąć.
- Jesteśmy z okolic, ale postanowiliśmy przyjechać i w ten sposób solidaryzować się z rodziną. To był nasz kolega i musimy tu być - mówili uczestnicy.
Nie wszyscy, którzy chcieli pożegnać kierowcę zmieścili się w kościele. Tłum stał także na placach czy balkonach wokół niego. Wśród nich byli koledzy po fachu Łukasza Urbana ze Stowarzyszenia Klub Polskiego Trakera.
- Prawda jest taka, że ta śmierć była bardzo spektakularna i mam nadzieję, że oczy odpowiednich osób zostaną zwrócone na problemy kierowców o których mówią na co dzień, mówią także przewoźnicy. To jest naprawdę bardzo niebezpieczna praca, szczególnie w obecnych okolicznościach - mówiła Bogusława Zimmer. - Na pewno jakiś strach wewnętrzny jest. To zawsze było, tylko nikt nie brał tego dosłownie, że akurat mnie może się to przytrafić - powiedział Robert Owczarzak.
Na uroczystości nie zabrakło przedstawicieli kierowców ciężarówek.
- Jestem kierowcą z Myśliborza. Chcę go odprowadzić, jako kolegę, na ostatnia wspólną drogę. - Przyjechałem tutaj, bo to był mój kolega z klasy ze szkoły podstawowej. Przyjechałem oddać mu hołd. Też jestem kierowcą. - Był dobrym i spokojnym człowiekiem. - Życzliwym. Jesteśmy z jednej klasy, z jednego roku. Trzeba trzymać się razem, do końca - mówią przybyli kierowcy.
Do Bani przyjechał też Prezydent Andrzej Duda, ale nie zabierał głosu. Odczytany został za to list przesłany przez premier Beatę Szydło. W uroczystościach udział wziął wicewojewoda zachodniopomorski Marek Subocz.
Po zakończeniu mszy orszak pogrzebowy przeszedł na cmentarz, gdzie odbył się pochówek Łukasza Urbana.
Kierowcy ciężarówek, którzy skrzyknęli się w internecie, stworzyli kolumnę i w konwoju, trąbiąc, odwieźli swojego kolegę na miejsce spoczynku.
- Jesteśmy z okolic, ale postanowiliśmy przyjechać i w ten sposób solidaryzować się z rodziną. To był nasz kolega i musimy tu być - mówili uczestnicy.
Nie wszyscy, którzy chcieli pożegnać kierowcę zmieścili się w kościele. Tłum stał także na placach czy balkonach wokół niego. Wśród nich byli koledzy po fachu Łukasza Urbana ze Stowarzyszenia Klub Polskiego Trakera.
- Prawda jest taka, że ta śmierć była bardzo spektakularna i mam nadzieję, że oczy odpowiednich osób zostaną zwrócone na problemy kierowców o których mówią na co dzień, mówią także przewoźnicy. To jest naprawdę bardzo niebezpieczna praca, szczególnie w obecnych okolicznościach - mówiła Bogusława Zimmer. - Na pewno jakiś strach wewnętrzny jest. To zawsze było, tylko nikt nie brał tego dosłownie, że akurat mnie może się to przytrafić - powiedział Robert Owczarzak.
Na uroczystości nie zabrakło przedstawicieli kierowców ciężarówek.
- Jestem kierowcą z Myśliborza. Chcę go odprowadzić, jako kolegę, na ostatnia wspólną drogę. - Przyjechałem tutaj, bo to był mój kolega z klasy ze szkoły podstawowej. Przyjechałem oddać mu hołd. Też jestem kierowcą. - Był dobrym i spokojnym człowiekiem. - Życzliwym. Jesteśmy z jednej klasy, z jednego roku. Trzeba trzymać się razem, do końca - mówią przybyli kierowcy.
Do Bani przyjechał też Prezydent Andrzej Duda, ale nie zabierał głosu. Odczytany został za to list przesłany przez premier Beatę Szydło. W uroczystościach udział wziął wicewojewoda zachodniopomorski Marek Subocz.
Po zakończeniu mszy orszak pogrzebowy przeszedł na cmentarz, gdzie odbył się pochówek Łukasza Urbana.
Kierowcy ciężarówek, którzy skrzyknęli się w internecie, stworzyli kolumnę i w konwoju, trąbiąc, odwieźli swojego kolegę na miejsce spoczynku.