Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego chce przywrócić równowagę w finansowaniu Europejskiego Centrum Solidarności - powiedział wiceszef resortu Jarosław Sellin.
W południe rozpocznie się nadzwyczajne posiedzenie Rady Europejskiego Centrum Solidarności w sprawie sporu z resortem kultury o zmniejszenie o trzy miliony złotych ministerialnej dotacji na działalność ECS.
Sellin powiedział, że największą odpowiedzialność finansową związaną z działalnością Europejskiego Centrum Solidarności ponosi prezydent Gdańska.
- Prezydent Miasta Gdańska ma decydujący głos, a w zasadzie dyktatorski głos, jeśli chodzi o to, kto jest dyrektorem tej instytucji, kto ma przewagę w Radzie Programowej, kto ma przewagę w Kolegium Historyczno-Programowym, a tymczasem Prezydent Miasta Gdańska płacił dwa razy mniej pieniędzy niż Minister Kultury. Chcemy po prostu postawić sprawę z głowy na nogi i chcemy doprowadzić do sytuacji, w której to Prezydent Miasta Gdańska jest pierwszym płatnikiem - tłumaczył Sellin.
Sellin mówił też, że resort kultury chciałby, aby Europejskie Centrum Solidarności było miejscem przyjaznym dla wszystkich ludzi "Solidarności".
- Nie wszyscy ludzie, wręcz legendy Solidarności, dobrze się tam czują i utożsamiają się z tą instytucją i z jej bieżącą działalnością. Chcieliśmy doprowadzić do sytuacji, gdzie dochodzi jednak do jakiegoś spotkania poprzez powstanie np. działu im. Anny Walentynowicz. Mówię o działalności bieżącej, gdzie organizuje się spotkania, seminaria, konferencje, debaty, promocje książki. Dziś to jest dosyć jednostronne - uważa Jarosław Sellin.
Wiceminister kultury dodał, że resort kultury oczekuje też, żeby Europejskie Centrum Solidarności było neutralne politycznie.
Sellin powiedział, że największą odpowiedzialność finansową związaną z działalnością Europejskiego Centrum Solidarności ponosi prezydent Gdańska.
- Prezydent Miasta Gdańska ma decydujący głos, a w zasadzie dyktatorski głos, jeśli chodzi o to, kto jest dyrektorem tej instytucji, kto ma przewagę w Radzie Programowej, kto ma przewagę w Kolegium Historyczno-Programowym, a tymczasem Prezydent Miasta Gdańska płacił dwa razy mniej pieniędzy niż Minister Kultury. Chcemy po prostu postawić sprawę z głowy na nogi i chcemy doprowadzić do sytuacji, w której to Prezydent Miasta Gdańska jest pierwszym płatnikiem - tłumaczył Sellin.
Sellin mówił też, że resort kultury chciałby, aby Europejskie Centrum Solidarności było miejscem przyjaznym dla wszystkich ludzi "Solidarności".
- Nie wszyscy ludzie, wręcz legendy Solidarności, dobrze się tam czują i utożsamiają się z tą instytucją i z jej bieżącą działalnością. Chcieliśmy doprowadzić do sytuacji, gdzie dochodzi jednak do jakiegoś spotkania poprzez powstanie np. działu im. Anny Walentynowicz. Mówię o działalności bieżącej, gdzie organizuje się spotkania, seminaria, konferencje, debaty, promocje książki. Dziś to jest dosyć jednostronne - uważa Jarosław Sellin.
Wiceminister kultury dodał, że resort kultury oczekuje też, żeby Europejskie Centrum Solidarności było neutralne politycznie.
Sellin powiedział, że największą odpowiedzialność finansową związaną z działalnością Europejskiego Centrum Solidarności ponosi prezydent Gdańska.
Dodaj komentarz 2 komentarze
kaczystom to się zapewne marzy "ECS im. Lecha Kaczyńskiego"
Wielkiego POgromcy Komuny :))))
a tak na marginesie - dlaczego Szczecin nie podejmuje działań, by w tym "Europejskim" rzekomo centrum był też upamiętniony Marian JURCZYK i szczecińska Solidarność???
@Janek .N
Mój ulubieniec. Prekursor m.i.odnej mowy ... miłości.