Dziennikarze śledczy wykryli taki proceder w jednej z ubojni na północy Mazowsza.

W Warszawie od rana przebywa dwóch inspektorów Komisji Europejskiej. Ich zadaniem jest kontrola procesu uboju jak i nadzoru nad całym systemem bezpieczeństwa żywności.

- Audyt ten w kolejnych dniach odbywał się będzie w terenie; w wojewódzkim bądź powiatowym inspektoracie, to jest do ustalenia jak również w zakładach - poinformował Paweł Niemczuk, Główny Lekarz Weterynarii.

Szeroką współpracę z unijnymi inspektorami zapowiedział także minister rolnictwa, Jan Krzysztof Ardanowski.

- Przyjeżdżają sprawdzić czy procedury w Polsce są zgodne z tymi, które funkcjonują w UE. Myślę, że jeżeli po programie, który miał miejsce, lekarze weterynarii wstrzymują jakiekolwiek prace w tym zakładzie to reakcja jest wystarczająca - zaznaczył Ardanowski.

Minister poinformował, że analizowane są kierunki zmian, które będą proponowane Radzie Ministrów. Chodzi o bardziej surowe kary dla właścicieli ubojni prowadzących działalność bez stałego nadzoru weterynaryjnego. Restrykcje miałyby dotyczyć również lekarzy weterynarii zezwalających na ubój zwierząt nie nadających się do celów spożywczych.

Ardanowski stwierdził, że nowelizacja miałaby objąć także monitoring ubojni, a nawet wozów przewożących zwierzęta.

Kontrola unijnych urzędników potrwa do piątku; wówczas znane być mają pierwsze, wstępne wyniki.

Służby weterynaryjne współpracują równolegle z policją. Pracę stracił już m.in. powiatowy lekarz weterynarii z Ostrowi Mazowieckiej.

Po wykrytym na północy Mazowsza incydencie o około złotówkę spadły ceny skupu wołowiny. Renegocjowane lub zawieszane są niektóre kontrakty zagraniczne, co potwierdził Związek Polskie Mięso.