Francuski rząd powstał zaledwie miesiąc temu, ale już doszło do pierwszej próby jego obalenia.
Wniosek o wotum nieufności zgłoszony przez lewicę został jednak dziś odrzucony przez Zgromadzenie Narodowe - niższą izbę parlamentu.
Wniosek uzyskał poparcie 197 deputowanych, czyli o 92 głosy za mało, by obalić rząd. Przed głosowaniem politycy Nowego Frontu Ludowego, czyli sojuszu socjalistów, zielonych, radykałów i komunistów, przekonywali, że ekipa premiera Barniera nie ma demokratycznej legitymacji. Rząd składa się bowiem z partii, które przegrały ostatnie wybory, a o jego losach decydują narodowcy, którzy kontrolują niemal jedną trzecią izby deputowanych.
- Ten rząd znajduje się pod kuratelą skrajnej prawicy, mimo że dwie trzecie Francuzów ją odrzuciło - mówił w Zgromadzeniu Narodowym szef socjalistów Olivier Faure.
- Nie trzeba przypominać rządowi, ze jest mniejszościowy. Wiem o tym. Ale w tej izbie nikt nie ma większości absolutnej - bronił się szef rządu.
To pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy dla premiera. Komentatorzy są zgodni: jego rząd nie przetrwa długo, a nowe, przyspieszone wybory parlamentarne są niemal pewne. Konstytucja przewiduje, że może do nich dojść najwcześniej za 8 miesięcy.
Wniosek uzyskał poparcie 197 deputowanych, czyli o 92 głosy za mało, by obalić rząd. Przed głosowaniem politycy Nowego Frontu Ludowego, czyli sojuszu socjalistów, zielonych, radykałów i komunistów, przekonywali, że ekipa premiera Barniera nie ma demokratycznej legitymacji. Rząd składa się bowiem z partii, które przegrały ostatnie wybory, a o jego losach decydują narodowcy, którzy kontrolują niemal jedną trzecią izby deputowanych.
- Ten rząd znajduje się pod kuratelą skrajnej prawicy, mimo że dwie trzecie Francuzów ją odrzuciło - mówił w Zgromadzeniu Narodowym szef socjalistów Olivier Faure.
- Nie trzeba przypominać rządowi, ze jest mniejszościowy. Wiem o tym. Ale w tej izbie nikt nie ma większości absolutnej - bronił się szef rządu.
To pierwszy poważny sygnał ostrzegawczy dla premiera. Komentatorzy są zgodni: jego rząd nie przetrwa długo, a nowe, przyspieszone wybory parlamentarne są niemal pewne. Konstytucja przewiduje, że może do nich dojść najwcześniej za 8 miesięcy.