Amerykański raper Sean „Diddy” Combs został skazany na cztery lata więzienia. Miał postawione zarzuty związane z prostytucją. Ława przysięgłych uniewinniła go od poważniejszych zarzutów o wymuszenia i handel ludźmi w celach seksualnych, które mogłyby skutkować dożywociem. Combs nie przyznał się do winy i prawdopodobnie odwoła się od wyroku.
Kilka najpoważniejszych oskarżeń dotyczyło zarzutu spisku w celu wymuszenia okupu. Obejmowały one posądzenia o porwanie, odurzenie i zmuszanie kobiet do czynności seksualnych, czasami z użyciem broni palnej lub groźby przemocy. Zespół prawny rapera odrzucił lawinę pozwów jako oczywiste próby zdobycia rozgłosu. Oczyszczenie z tych zarzutów sprawiło, że raper uniknął dożywotniego więzienia. Prokuratura ostatecznie za dwa udowodnione przestępcze działania, żądała co najmniej 11 lat więzienia - obrońcy 14 miesięcy pozbawienia wolności.
- Będziemy chcieli apelować w tej sprawie. Myślę, że mamy ku temu mocne podstawy. Ława przysięgłych wydała werdykt pod przymusem - mówił obrońca Marc Agnifilo.
Aresztowania rapera dokonano we wrześniu 2024 roku. Od tego czasu przybywał za kratkami. Nie przyznał się do winy. Odrzucono trzy wnioski do zwolnienia za kaucją. Raper oferował kaucję w wysokości 50 milionów dolarów.
- Będziemy chcieli apelować w tej sprawie. Myślę, że mamy ku temu mocne podstawy. Ława przysięgłych wydała werdykt pod przymusem - mówił obrońca Marc Agnifilo.
Aresztowania rapera dokonano we wrześniu 2024 roku. Od tego czasu przybywał za kratkami. Nie przyznał się do winy. Odrzucono trzy wnioski do zwolnienia za kaucją. Raper oferował kaucję w wysokości 50 milionów dolarów.
Edycja tekstu: Kamila Kozioł


Radio Szczecin