Dymisja rządu Bułgarii na tle masowych protestów. Parlamentarzyści udzielili gabinetowi wotum zaufania, ale premier Rosen Żelazkow stwierdził, że ważniejszy jest głos społeczeństwa.
Bułgaria, po niemal roku, znów nie ma konstytucyjnej Rady Ministrów. Po serii antyrządowych protestów z powodu planowanych cięć w budżecie, tuż przed szóstym głosowaniem nad wotum nieufności, premier złożył dymisję.
- Władza pochodzi od suwerena. Słyszymy głos obywateli. W tej chwili ich żądaniem jest dymisja rządu - powiedział w parlamencie Rosen Żelazkow.
Przed głosowaniem nad wotum zaufania deputowani uchwalili przyszłoroczny budżet. Zapisane w nim duże oszczędności w państwowej kasie były głównym powodem masowych demonstracji.
Ostatnie protesty odbyły się w środę w Sofii i 25 innych miastach. Niedługo okaże się, czy Bułgarzy - po raz ósmy w ciągu ostatnich czterech lat - będą wybierać skład Zgromadzenia Narodowego.
- Władza pochodzi od suwerena. Słyszymy głos obywateli. W tej chwili ich żądaniem jest dymisja rządu - powiedział w parlamencie Rosen Żelazkow.
Przed głosowaniem nad wotum zaufania deputowani uchwalili przyszłoroczny budżet. Zapisane w nim duże oszczędności w państwowej kasie były głównym powodem masowych demonstracji.
Ostatnie protesty odbyły się w środę w Sofii i 25 innych miastach. Niedługo okaże się, czy Bułgarzy - po raz ósmy w ciągu ostatnich czterech lat - będą wybierać skład Zgromadzenia Narodowego.
Edycja tekstu: Natalia Chodań


Radio Szczecin