Armatorzy wstrzymują remonty i sprzedają stare statki. Flota Polskiej Żeglugi Morskiej zmniejszyła się w tym roku o cztery jednostki i liczy 65 statków. Jedyne co pomaga armatorom, to niskie ceny paliw. Te jednak zaczęły spadać dopiero od połowy roku.

Na początku roku była lekka poprawa, ale szybko stawki frachtowe znów zaczęły spadać. Mówi Krzysztof Gogol z Polskiej Żeglugi Morskiej.

- Wszyscy myśleli wtedy, że to będzie trwały trend, ale w marcu przyszło załamanie - mówi Gogol.

Adolf Wysocki ze Związku Armatorów Polskich mówi jasno - firmy shippingowe walczą o byt.

- To był kolejny rok, w którym podejmowano działania na przetrwanie - tłumaczy Wysocki.

To nie był łatwy rok również dla Unity Line, firmy która zarządza promami pływającymi ze Świnoujścia do Szwecji. Spółce jednak udało się utrzymać płynność finansową - mówi prezes Unity Line, Jarosław Kotarski.

- Ten rok zamkniemy dziesięcioprocentowym wzrostem w przewozach pasażerskich i mniej niż pięcioprocentowym spadkiem w przewozach towarów - wyjaśnia Kotarski.

Specjaliści oceniają, że kryzys na rynku żeglugowym może potrwać jeszcze dwa lata.

Na trudną sytuację na rynku, zdaniem armatorów i Ministerstwa Skarbu Państwa wpływają między innymi trudności ze znalezieniem potencjalnych inwestorów i silna konkurencja ze strony przewoźników międzynarodowych, którzy dysponują dużą liczbą jednostek.

Dodatkowym zagrożeniem dla działalności spółek z branży żeglugowej jest konieczność
wdrażania kosztownych inwestycji związanych z wdrożeniem dyrektywy unijnej mającej na celu ograniczenie zawartości siarki w paliwie żeglugowym.