Sądy wymierzają takie wyroki, na jakie pozwolił ustawodawca - tak mówi rzecznik Sądu Okręgowego w Szczecinie. Michał Tomala w ten sposób odniósł się do komentarzy polityków w sprawie pijanego kierowcy, który doprowadził do tragicznego wypadku w Kamieniu Pomorskim.
Do wypadku doszło w środę, 1 stycznia. Pijany kierowca pędził ulicą Szczecińską w Kamieniu Pomorskim. Wjechał w grupę spacerowiczów. Zabił sześć osób: pięć dorosłych i 9-letniego chłopca.
Mateusz S. miał prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Był znany policjantom. Siedem lat temu był karany za jazdę po pijanemu. Na rok odebrano mu prawo jazdy.
Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie ze stacją TVN24 powiedział, że część sędziów wymierza zbyt łagodne wyroki. Rzecznik szczecińskiego sądu, Michał Tomala, odpiera te zarzuty i podaje przykłady.
- Wyrok 15 lat więzienia usłyszał Adam O., który dwa lata temu pod Pyrzycami wjechał w grupę rowerzystów. Kilka lat temu w Sylwestra czy Nowy Rok także doszło do wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Wtedy sprawcy została wymierzona surowa kara 10 lat pozbawienia wolności - wymienia Tomala.
15 lat więzienia i obligatoryjny dożywotni zakaz prowadzenia samochodów - to najwyższa możliwa kara, jaka w Polsce grozi kierowcy, który pod wpływem alkoholu doprowadził do śmiertelnego wypadku z dużą liczbą ofiar.
Z kolei kierowca, który jedzie autem i ma we krwi od 0,2 do 0,5 promila alkoholu popełnia wykroczenie zagrożone karą do 30 dni aresztu i obligatoryjnym zakazem prowadzenia samochodu na okres od sześciu miesięcy do trzech lat.
Jeśli stężenie alkoholu we krwi przekracza pół promila, kierowca popełnia przestępstwo, za które kodeks przewiduje karę do dwóch lat więzienia i zakaz prowadzenia aut od roku do 10 lat.
Mateusz S., który 1 stycznia spowodował wypadek w Kamieniu Pomorskim prawdopodobnie usłyszy zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi właśnie 15 lat więzienia.
Mateusz S. miał prawie dwa promile alkoholu w wydychanym powietrzu. Był znany policjantom. Siedem lat temu był karany za jazdę po pijanemu. Na rok odebrano mu prawo jazdy.
Minister spraw wewnętrznych Bartłomiej Sienkiewicz w rozmowie ze stacją TVN24 powiedział, że część sędziów wymierza zbyt łagodne wyroki. Rzecznik szczecińskiego sądu, Michał Tomala, odpiera te zarzuty i podaje przykłady.
- Wyrok 15 lat więzienia usłyszał Adam O., który dwa lata temu pod Pyrzycami wjechał w grupę rowerzystów. Kilka lat temu w Sylwestra czy Nowy Rok także doszło do wypadku, w którym zginęły dwie osoby. Wtedy sprawcy została wymierzona surowa kara 10 lat pozbawienia wolności - wymienia Tomala.
15 lat więzienia i obligatoryjny dożywotni zakaz prowadzenia samochodów - to najwyższa możliwa kara, jaka w Polsce grozi kierowcy, który pod wpływem alkoholu doprowadził do śmiertelnego wypadku z dużą liczbą ofiar.
Z kolei kierowca, który jedzie autem i ma we krwi od 0,2 do 0,5 promila alkoholu popełnia wykroczenie zagrożone karą do 30 dni aresztu i obligatoryjnym zakazem prowadzenia samochodu na okres od sześciu miesięcy do trzech lat.
Jeśli stężenie alkoholu we krwi przekracza pół promila, kierowca popełnia przestępstwo, za które kodeks przewiduje karę do dwóch lat więzienia i zakaz prowadzenia aut od roku do 10 lat.
Mateusz S., który 1 stycznia spowodował wypadek w Kamieniu Pomorskim prawdopodobnie usłyszy zarzut spowodowania katastrofy w ruchu lądowym, za co grozi właśnie 15 lat więzienia.