Przyczyną katastrofy we Francji jest prawdopodobnie błąd kierowcy prowadzącego autokar z pielgrzymami.
Droga łączącą Grenoble i Gap we francuskich Alpach, którą jechał polski autokar, jest stroma i bardzo niebezpieczna. Jak informują francuskie służby ratownicze na tej trasie zginęło już ponad 200 osób. Według świadków wypadku, kierowca przed wypadnięciem autokaru z trasy, próbował hamować, jednak hamulce nie zadziałały. Widać było ogień wydobywający się spod nadkoli autobusu.
Według właściciela firmy, która wynajęła autokar na pielgrzymkę, pojazd był sprawny. - Trzy lub cztery tygodnie temu autobus przeszedł szczegółowe badania techniczne w Niemczech, robię je zawsze przed sezonem - zapewnia Robert Caban.
Zdaniem Jacka Poka ze szczecińskiej Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego do katastrofy doszło z winy kierowcy, który źle prowadził autobus na górzystej trasie. - Kierowca prawdopodobnie nie miał doświadczenia w zjazdach z dużych spadków. Na większości odcinków trzeba hamować silnikiem. Jeżeli zbyt często używa się hamulca, zaczynają się palić okładziny i tarcze hamulcowe - twierdzi Pok.
Przejazd autobusów 8-kilometrowym odcinkiem alpejskiej drogi, na której doszło do tragicznego wypadku, jest dopuszczalny tylko na podstawie specjalnego zezwolenia. Wymóg zezwoleń wprowadzono po podobnym wypadku w tym miejscu w latach 70., również z udziałem pielgrzymów. Agencja Associated Press informuje, powołując się na francuskich strażaków, że autobus z polskimi pielgrzymami takiego zezwolenia nie miał.
Według właściciela firmy, która wynajęła autokar na pielgrzymkę, pojazd był sprawny. - Trzy lub cztery tygodnie temu autobus przeszedł szczegółowe badania techniczne w Niemczech, robię je zawsze przed sezonem - zapewnia Robert Caban.
Zdaniem Jacka Poka ze szczecińskiej Akademii Bezpieczeństwa Ruchu Drogowego do katastrofy doszło z winy kierowcy, który źle prowadził autobus na górzystej trasie. - Kierowca prawdopodobnie nie miał doświadczenia w zjazdach z dużych spadków. Na większości odcinków trzeba hamować silnikiem. Jeżeli zbyt często używa się hamulca, zaczynają się palić okładziny i tarcze hamulcowe - twierdzi Pok.
Przejazd autobusów 8-kilometrowym odcinkiem alpejskiej drogi, na której doszło do tragicznego wypadku, jest dopuszczalny tylko na podstawie specjalnego zezwolenia. Wymóg zezwoleń wprowadzono po podobnym wypadku w tym miejscu w latach 70., również z udziałem pielgrzymów. Agencja Associated Press informuje, powołując się na francuskich strażaków, że autobus z polskimi pielgrzymami takiego zezwolenia nie miał.