Posłanka Koalicji Obywatelskiej Kinga Gajewska została przesłuchana w charakterze świadka w sprawie swojego oświadczenia majątkowego.
Rzecznik Prokuratury Okręgowej w Warszawie Piotr Skiba podkreśla, że nikt nie usłyszał na razie zarzutów.
- Chcę podkreślić, że to postępowanie toczy się na chwilę obecną w sprawie. Natomiast czyn, którego dotyczy to postępowanie, czyli złożenie fałszywego oświadczenia, jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat ośmiu - mówi Skiba.
Chodzi o sprawę domu w Błoniu, który posłanka otrzymała od rodziców w ramach darowizny w sierpniu 2023 roku, a także o kwestię 40 tysięcy złotych, które Kinga Gajewska otrzymała jako darowiznę od swojego męża - wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy. Zgodnie z przepisami, posłanka miała 30 dni na zgłoszenie darowizny domu do rejestru korzyści prowadzonego przez marszałka Sejmu. Tymczasem zrobiła to dopiero po 392 dniach.
- Chcę podkreślić, że to postępowanie toczy się na chwilę obecną w sprawie. Natomiast czyn, którego dotyczy to postępowanie, czyli złożenie fałszywego oświadczenia, jest zagrożone karą pozbawienia wolności do lat ośmiu - mówi Skiba.
Chodzi o sprawę domu w Błoniu, który posłanka otrzymała od rodziców w ramach darowizny w sierpniu 2023 roku, a także o kwestię 40 tysięcy złotych, które Kinga Gajewska otrzymała jako darowiznę od swojego męża - wiceministra sprawiedliwości Arkadiusza Myrchy. Zgodnie z przepisami, posłanka miała 30 dni na zgłoszenie darowizny domu do rejestru korzyści prowadzonego przez marszałka Sejmu. Tymczasem zrobiła to dopiero po 392 dniach.
Edycja tekstu: Piotr Kołodziejski