Próba zablokowania przyjęcia budżetu czy obrona praw dziennikarzy i opozycji - o powodach blokady sejmowej mównicy rozmawiali goście radiowej "Kawiarenki politycznej".
Według posła PiS Michała Jacha, PO i .Nowoczesna chciały uniemożliwić uchwalenie budżetu państwa. - Poseł Anna Siarkowska z Kukiz'15 powiedziała, że była świadkiem już na początku protestu, jeszcze przed zablokowaniem miejsca marszałka, czyli tuż po wykluczeniu posła Szczerby, jak pani premier Ewa Kopacz powiedziała do jednego ze swoich kolegów "mamy okazję rozpalić dziś te ognisko" - powiedział Jach.
Podobnego zdania był Konrad Deutry z Kukiz'15. - Widzimy tu walkę polityków, którzy nie mają na sercu dobra interesu obywateli, tylko najzwyczajniej podgrzewanie sporu. Nieuchwalenie budżetu powodowałoby utrudnienia proceduralne. W następstwie mogłyby być problemy z dopięciem pewnych kwestii związanych także z funduszami unijnymi, na czym zależy tak naprawdę opozycji. Żeby był niezły bałagan - uważa Deutry.
Posłanka PO Magdalena Kochan odpierała te zarzuty. - Mieliśmy czas na uchwalanie budżetu dość sporo i jeszcze dziś byłby czas na spokojne uchwalanie budżetu. Tymczasem został uchwalony w warunkach, w których nie wszyscy posłowie mogli brać udział, nie wiemy jak głosowali poszczególni posłowie, do dziś nie jesteśmy pewni kworum - wyliczała Kochan.
Podobnie Artur Pomianowski z .Nowoczesnej. - Bez względu na to ile to trwało, PiS chce odsunąć media od Sejmu, chce ukrywać to, co robi. Zawsze będziemy walczyć o to, żeby była pełna dostępność do wydarzeń w Sejmie dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla tych, którzy oglądają wybrane wiadomości w pisowskich mediach - podkreślał Pomianowski.
Według radnego wojewódzkiego PSL Olgierda Kustosza protest był niepotrzebnym przedstawieniem. - Dość już bezproduktywnych sporów. Zabierzmy się do pracy. O umiarkowanych mało się mówi. O tych, którzy jak Polskie Stronnictwo Ludowe skupiają się na sprawach ważnych dla Polski, zamiast na niepoważnych przepychankach - mówił Kustosz.
Posłowie PO i .Nowoczesnej zablokowali mównicę na posiedzeniu w połowie grudnia, po tym jak marszałek wykluczył z obrad jednego z posłów. Krytykował on proponowane ograniczenia dla dziennikarzy pracujących w Sejmie. Po prawie miesiącu opozycja przerwała okupację sali plenarnej.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".
Podobnego zdania był Konrad Deutry z Kukiz'15. - Widzimy tu walkę polityków, którzy nie mają na sercu dobra interesu obywateli, tylko najzwyczajniej podgrzewanie sporu. Nieuchwalenie budżetu powodowałoby utrudnienia proceduralne. W następstwie mogłyby być problemy z dopięciem pewnych kwestii związanych także z funduszami unijnymi, na czym zależy tak naprawdę opozycji. Żeby był niezły bałagan - uważa Deutry.
Posłanka PO Magdalena Kochan odpierała te zarzuty. - Mieliśmy czas na uchwalanie budżetu dość sporo i jeszcze dziś byłby czas na spokojne uchwalanie budżetu. Tymczasem został uchwalony w warunkach, w których nie wszyscy posłowie mogli brać udział, nie wiemy jak głosowali poszczególni posłowie, do dziś nie jesteśmy pewni kworum - wyliczała Kochan.
Podobnie Artur Pomianowski z .Nowoczesnej. - Bez względu na to ile to trwało, PiS chce odsunąć media od Sejmu, chce ukrywać to, co robi. Zawsze będziemy walczyć o to, żeby była pełna dostępność do wydarzeń w Sejmie dla wszystkich obywateli, a nie tylko dla tych, którzy oglądają wybrane wiadomości w pisowskich mediach - podkreślał Pomianowski.
Według radnego wojewódzkiego PSL Olgierda Kustosza protest był niepotrzebnym przedstawieniem. - Dość już bezproduktywnych sporów. Zabierzmy się do pracy. O umiarkowanych mało się mówi. O tych, którzy jak Polskie Stronnictwo Ludowe skupiają się na sprawach ważnych dla Polski, zamiast na niepoważnych przepychankach - mówił Kustosz.
Posłowie PO i .Nowoczesnej zablokowali mównicę na posiedzeniu w połowie grudnia, po tym jak marszałek wykluczył z obrad jednego z posłów. Krytykował on proponowane ograniczenia dla dziennikarzy pracujących w Sejmie. Po prawie miesiącu opozycja przerwała okupację sali plenarnej.
Posłuchaj "Kawiarenki politycznej".